PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



23 maja 2008

JEEP SAFARI - FILM

Przeprawiamy się łodzią na drugą stronę rzeki. Potem pakujemy się do jeepa. Jazda super, ale straszny upał. Najpierw widzimy małpy – całe stadko, ale nieco strachliwe, później mnóstwo jeleni, saren i antylop. Oni je nazywają po swojemu, więc wyjaśniam, że chodzi o takie podobne do sarenki.
Zobacz inne fotki NEPAL - JEEP ...

Widzimy też wiele różnych ptaków, ale ich nazwy poza pawiem są poza moimi możliwościami. Następnie przychodzi czas na nosorożce. Są dwa w tym jeden mały, ale bardzo daleko, na polanie pod lasem. Jedziemy na fermę krokodyli. To jest ten dziwny gatunek niegroźny dla człowieka – żywią się rybami. GARIALE były na wyginięciu, a teraz są hodowane w Chitwan i jest to jedyna taka hodowla na świecie. Dorosłe osobniki są wypuszczane na wolność. Przechodzimy do tygrysa. Trzymają go w lesie w takiej dość sporej drewnianej klatce. Niezbyt to miłe, ale tygrys wygląda zdrowo. Na pewno ma lepiej niż w zoo – przynajmniej turystów mniej. Dzieli nas 2cm deski, nagrywam i w pewnym momencie tygrys podchodzi zaciekawiony i patrzymy sobie głęboko w oczy. Nie oddycham. Tygrys odchodzi, a ja zdaję sobie sprawę, że wszystko się nagrało. Nie przypuszczam, żebym kiedykolwiek miała bliższe spotkanie z tygrysem. Kiedy wstaję tygrys podbiega i staje na łapach. Jest mojego wzrostu i znowu na siebie patrzymy. Jest wspaniały, a ja czuję, że mam takie maleńkie włoski na plecach J. Musimy iść więc z żalem odchodzę od klatki. Dalsze safari to już same niespodzianki. Pomijając całe stada antylop, powiększamy nasz dorobek o kilka sztuk dzikich świń, bizony (z daleka), nosorożca (z bliska), i na koniec największa niespodzianka – jeden z 50 żyjących tu niedźwiedzi! Wycieczka była bardzo udana. Zmęczeni wracamy na kolację, dokonujemy pamiątkowych wpisów w księdze gości i już jutro rano będziemy zmuszeni opuścić Nepal. Czujemy wielki żal, ale na pewno jeszcze tu wrócimy! FERI WETOULA („do zobaczenia” po Nepalsku).


Anna Bucholc

3 komentarze:

janina kujda pisze...

Jaka szkoda ,że nie dowiemy się co czuł tygrys, patrząc Ci głęboko w oczy......

Adam Kujda pisze...

Spotkanie z dzikim zwierzem zawsze daje pałera. Przedwczoraj wyłazi coś 20 metrów przede mną z rowu, czarne i trójkątne .Kształt niespotykany w przyrodzie.
Nie zdążyłem przygotować aparatu bo myślałem, że to przedmiot, gdy ten trójkąt okazał się ryjem dużego dzika niemogącego wygramolić się z rowu.
Z lekko rozdziawioną gębą w dwie sekundy dojechałem do miejsca gdzie dzik przebiegł drogę nieświadom, że za nim nadciąga drugi.
Tego tak wystraszyłem, że już się nie odważył wyjść z zarośli.
Kiedyś w nocy wjechałem rowerem w taką watahę dzików w środku lasu i nie pozostało mi nic innego jak zgasić latarkę aby silniej złapać kierownicę i zmykać.
Podobnie kiedyś wbiegłem w stado jeleni i potem mnie uświadomiono, że mogło się to dla mnie źle skończyć bowiem przywódca stada chodzi na końcu.
Innym razem już na Słowacji zaskoczyłem orła który miał problem z poszybowaniem ponad gałęzie ze względu na sporą rozpiętość skrzydeł.
Pamiętam jak raz straszyłem koleżanki w Tatrach, że rumor w lesie który brałem za jelenia jest odgłosem niedźwiedzia.
Sam się następnego dnia wystraszyłem kiedy kilkaset metrów od tego miejsca właśnie niedźwiedzia zobaczyłem.
Zatem mamy jeszcze co chronić.

Anna Bucholc pisze...

ha ha ha, świetnie - jest jescze nadzieja dla Polski! :)