PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



10 maja 2008

DWORZEC I BILETY NA POCIĄG [dzień 2]

Bilety na pociąg zasługują na osobny temat. Mamy kolejny problem. Wczoraj zapłaciliśmy za bilety, ale cały czas mamy tylko tzw. waiting list. Czyli potwierdzenie zapłaty na Express, ale bez potwierdzenia miejsc. A bez tego nie można jechać. Jak potwierdzić bilety? – niezawodny Nazir wiezie nas do biura turystycznego, gdzie po wielu pertraktacjach, niezłym fortelu i 2 godz. oczekiwania potwierdziliśmy miejsca. Dostajemy też adres mailowy i nr tel. do Romeya, który po powrocie z Nepalu ma nam załatwić wycieczki i nocleg (to ten fortel). Jest w pół do 7 więc musimy się spieszyć. Kolacja, prysznic i parę fotek i już nasz główny bagaż jedzie rowerem na dworzec.

Mimo wszystko warto jeździć pociągiem, to w miarę wygodny i niezawodny sposób podróżowania po Indiach. Bilety jednak należy kupować samodzielnie na dworcu najlepiej za pomocą "biura informacji turystycznej", gdzie odpowiednio płaci się tipa i pozytywnie wpisuje się do księgi gości, ale w zamian można załatwić niemal wszystko. No i trzeba mieć ze sobą ściereczkę do kurzu i prześcieradło do wyrzucenia :).

Zobacz inne fotki INDIE - DWORZ...

DWORZEC I POCIĄG

Dworzec jest wielki, ilość ludzi niezliczona, brudno i wstrętnie. GORAKDAM EXPRESS [2556] do GORAKPUR miał niezapowiedziane opóźnienie, a listy pasażerów wiszą zbiorczo bezpośrednio na peronie. Wszystko jest tu załatwiane na słowo, czyli nigdy nie wiesz czy pojedziesz. Dlatego dzikie tłumy przed odjazdem sprawdzają czy pojadą. Wsiadanie do pociągu to prawdziwy hardcore. Bilans: dwa siniaki, zgubiony klapek i Bartek chyba zabił indyjczyka plecakiem – widziałam jak się przewraca, ale czy wstał? W Końcu jesteśmy, miejsca są, bród taki, że tylko Ewa nas może uratować ściereczką do wycierania dermowych materacy. Ma też kocyki, na których można się położyć. Zaczynamy od piwka, humory coraz lepsze, ale dowiadujemy się, że w pociągu pić nie wolno. Przepraszamy, ale Indyjczyk mówi, że jedzie do Francji (chyba nie w tą stronę) i ma liberalne podejście, a tylko nas ostrzega przed policją. Mówimy, że ok, że policjant był i nic nie mówił. Policjant za chwile przechodzi jeszcze raz i nic nie mówi, ale za nim biegnie muzułmanin, nasz współpasażer i donosi, że pijemy. Policjant na szczęście każe dopić piwo i wywalić butelki przez okno – donosiciel jest wściekły. Ja piszę do późna i wszyscy już śpią. A rano – boli mnie gardło, bo siedziałam naprzeciwko wiatraka J. Kapuś to MD SAMIM J. Już jesteśmy po śniadaniu, a to dopiero 9. Pociąg ma opóźnienie, za oknem ładnie, a kapuś wciąż z nami.



Anna Bucholc

1 komentarz:

Wojciech Olchowski pisze...

Wstyd sie przyznac ale dopiero teraz czytam ze zrozumieniem! Swietna ta historia o piwku:).