Zastanawialiście się kiedyś jak to jest pływać katamaranem dwa tygodnie w 11 osób? Katamarany są dość luksusowe. W pływakach mają osobne kajuty z prywatnymi łazienkami (są dość małe i w zasadzie można jednocześnie siedzieć na kibelku, myć zęby i brać prysznic, ale za to zawsze jest ciepła woda!), a koja jest wygodnym najczęściej dwuosobowym materacem. Do dyspozycji załogi jest mała kuchnia i całkiem spora jadalnia, wygodne siedzenia na zewnątrz, no i oczywiście siatka z przodu. Jeśli nas znuży towarzystwo - a jest to raczej niemożliwe - to możemy się zaszyć głęboko i kontemplować w samotności.
Góra, dół. Góra, dół. W bok, w bok. Rozbujany błędnik pewnie by na to nie pozwolił, ale zwierzęcy instynkt prowadzi mnie prosto do toalety. Chwila ulgi, by znów wdrapać się na koję z jedną tylko myślą: 'Boże! Kiedy to się skończy?!
Góra, dół. Góra, dół. W bok, w bok. Rozbujany błędnik pewnie by na to nie pozwolił, ale zwierzęcy instynkt prowadzi mnie prosto do toalety. Chwila ulgi, by znów wdrapać się na koję z jedną tylko myślą: 'Boże! Kiedy to się skończy?!
Żeglowanie
bez choroby morskiej? Nonsens...
Czym
jednak jest taka chwila zwątpienia w porównaniu z tym
wszechogarniającym szczęściem żeglowania na długiej, wysokiej
fali opromienionej popołudniowym słońcem?
Na horyzoncie majaczą kolejne wyspy, głuptaki nurkują przy burcie, a kurz po zostawionych w kraju, niezałatwionych wielu sprawach powoli opada. Za kołem sterowym jest tylko tu i teraz. Ciepłe słońce i wiatr, który wywiewa pracową codzienność. Skrzypiący miarowo żagiel jak mantra wprowadza w stan niczym nieskrępowanej wolności, możliwości nic nie robienia. I to są wakacje! Każdego dnia inne miejsce nurkowe i piękna plaża. Wieczorami wytrawni Piraci napadają najbliższą wyspę łupiąc głównie kawę, świeże soki i oczywiście rum punch.
Informacje ciekawe i niczym nie potwierdzone:
Na horyzoncie majaczą kolejne wyspy, głuptaki nurkują przy burcie, a kurz po zostawionych w kraju, niezałatwionych wielu sprawach powoli opada. Za kołem sterowym jest tylko tu i teraz. Ciepłe słońce i wiatr, który wywiewa pracową codzienność. Skrzypiący miarowo żagiel jak mantra wprowadza w stan niczym nieskrępowanej wolności, możliwości nic nie robienia. I to są wakacje! Każdego dnia inne miejsce nurkowe i piękna plaża. Wieczorami wytrawni Piraci napadają najbliższą wyspę łupiąc głównie kawę, świeże soki i oczywiście rum punch.
Informacje ciekawe i niczym nie potwierdzone:
Na
Karaibach wciąż leniwie płynie czas i wygląda jakby od wieków
nic się tu nie zmieniło. Nie ma już jednak Bukanierów - grilla
lubiących piratów, którzy zostali oficjalnie zatrudnieni do
nękania hiszpańskich statków. Brytyjczycy w XVIIw. wydali im
specjalne pozwolenie na legalne grasowanie po Morzu Karaibskim. To
właśnie ci krwawi i okrutni morscy rozbójnicy zainspirowali
scenarzystów Piratów z Karaibów. W 2001r., kiedy my byliśmy
zajęci własnym ślubem, grupa archeologów podwodnych odnalazła
prawdziwy Port Royal u wybrzeży Jamajki (kto by wtedy pomyślał, że
i my będziemy podwodnymi archeologami:)). W tawernie wciąż były
butelki z rumem i beczki z winem. Piracki port wraz z mieszkańcami
pogrzebało tsunami w 1692r. Powszechnie znany z filmu Jack Sparrow
jest fikcyjnym bohaterem stylizowanym na gitarzyście Rolling Stones,
Keithie Richardsie, ale stał się również marketingowym magnesem
turystyki. Odwiedziliśmy zatokę, w której kręcone były sceny z
'Piratów' i muszę przyznać, że było to niezłe przeżycie, ale
właściwie w każdym porcie napotkamy drink, plażę czy bar
Sparrowa. Najsłynniejszym piratem wszech czasów był piracki król
Henry Morgan. Pochodził z Walii i na mocy brytyjskiego listu
kaperskiego napadał nie tylko na statki, ale przydarzyło mu się
również puścić z dymem kilka hiszpańskich miast. Religijni
Hiszpanie uważali go za diabła. Za to Czarnobrody, występujący w
Piratach z Karaibów to Kapitan Edward Teach, bezlitosny okrutnik
dowodzący statkiem o wdzięcznej nazwie Zemsta Królowej Anny. Bez
litości obcinał kobietom palce, jeśli nie dość szybko ściągały
pierścionki, na ramieniu nosił sześć nabitych pistoletów, a
działa odpalał za pomocą swojej podpalonej wcześniej brody (to
ostatnie chyba nieczęsto, bo broda tak szybko nie rośnie, jak
szybko się pali).
W
każdym razie najlepszym źródłem wiedzy o karaibskich korsarzach
jest książka fryzjera, chirurga i medyka bukanierów Alexandra
Exquemelin. Pierwszy raz wydana w 1678r. w Holandii, obecnie także
po polsku z zachęcającym tytułem: 'Dzienniki piratów. Dzieje
kapitana Morgana i bukanierów, ręką naocznego świadka spisane.
Fakty
i mity o piratach
Piraci
byli bardzo przesądni i jak na wilków morskich przystało
najbardziej bali się morskiej otchłani. Uważali, że złoty
kolczyk w uchu poprawia wzrok, a przepaskę na jednym oku mieli po
to, by szybko ją przełożyć na drugie oko kiedy wchodzili pod
ciemny pokład, żeby nie musieć przyzwyczajać oka do zmroku
panującego pod pokładem. Ubierali się nie według pirackiej mody,
ale w to co złupili i w czym im było wygodnie, dlatego łatwo było
poznać pirata po dziwacznym stroju. Ostatnim mitem jest pirat bez
nogi czy z hakiem zamiast ręki – nie dość, że w tamtych czasach
zabijała niemal każda drobna infekcja, to kalecy piraci jeśli w
ogóle pływali na statkach to na pewno nie brali udziału w walce.
A to nasza podróż śladem karaibskich bukanierów z opisem miejsc nurkowych (można sobie powiększyć mapę, po prawej pojawi się lista m-c nurkowych i po wciśnięciu danego miejsca będzie opis):
Martynika to zamorski departament Francji - czyli jest euro. Wyspa, odkryta przez Kolumba, położona jest w archipelagu Wysp Nawietrznych w Małych Antylach. Miejscowa ludność posługuje się językiem kreolskim.
Saint Vincent i Grenadyny to część brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Głową państwa jest Królowa Elżbieta :) Mieszkańcy to w większości potomkowie Afrykanów, zajmują się uprawą bananów, gałki muszkatołowej, bawełny, kakao i batatów. Są też największym na świecie producentem maranty trzcinowej, z której wyrabia się mączkę skrobiową do zagęszczania potraw. Jak wszyscy wyspiarze znają się także na ziołach :))
Saint Lucia to państwo leżące na wyspie o tej samej nazwie, należy również do brytyjskiej Wspólnoty Narodów i za wodza ma Królową. Mają piękną dewizę: Ziemia, Naród, Światło. Pierwotnie St.Lucia była zamieszkiwana przez Karibów, czyli Indian Karaibskich, których populacja zmniejszała się drastycznie wraz z napływem europejskich osadników. Nazwa Karibów czy Karaibów pochodzi z francuskiego i oznacza po prostu kanibali :). Ich potomkowie do dziś przetrwali w nielicznej grupie i zamieszkują m.in. na Dominice. Mam jednak wrażenie, że współcześnie nie uprawiają kanibalizmu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz