PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



10 maja 2008

NEPAL – LUMBINI i DROGA DO POKHARY [dzień 4]

Rano wyjeżdżamy do Lumbini – miejsce urodzenia Lorda Buddy. Wydaje się, że jest to miejsce mistyczne nie tylko dla wyznawców Buddyzmu. Lumbini to ogromny park, w którym żyje ok.200tys sztuk bydła i 250 tys. różnych gatunków ptaków. Na tym terenie znaleziono ślady miasta sprzed 2560 lat. Stupy są datowane na I i II w.p.n.e. Miejscem najbardziej sakralnym jest tutaj kolumna Asioki upamiętniająca miejsce, w którym Majadewi urodziła Buddę i świątynia, w której znajduje się kamień z inskrypcją upamiętniającą ten fakt. Tuż obok jest sadzawka, w której obmyto Buddę po urodzeniu, a naprzeciwko rośnie potomek figowca, pod którym Budda zaczął medytować i doznał objawienia. Matka Buddy zmarła 7 dni po jego urodzeniu. Do dziś na terenie Lumbini powstają przepiękne świątynie fundowane przez rządy wielu różnych krajów.
Zobacz inne fotki NEPAL-LUMBINI...

Godz.12.00 wyruszamy do POKHARY.
Godz.13.00 korek.
Godz.15.00 humory jeszcze nam dopisują. Widok za oknem naszego malutkiego suzuki maruti jest taki, że nawet nie wiem jak to opisać. Zupełnie inny świat. Krajobraz i kultura tego kraju znacznie przewyższają wszelkie wyobrażenia. Góry są niesamowite, a to dopiero przedgórze himalajskie. Robimy mnóstwo zdjęć i nagrywamy – ale już wiemy, że żeby to poczuć trzeba tu przyjechać.
Godz.16.00 wszystkim jest niedobrze. Hamulce śmierdzą, bo Sensu trochę się popisywał i zbyt szybko pokonywał serpentyny. Zatrzymujemy się najpierw w miasteczku, gdzie chatynki są dosłownie zawieszone nad przepaścią, a później na polanie, z pięknym widokiem. Serpentyny i wąska, podziurawiona i bardzo ruchliwa droga nie dodają nam animuszu. Jesteśmy zmęczeni, a i krajobraz nam spowszedniał przez to wszystko – ciągle przełęcze, olbrzymie góry, piękne zielone polany przetykane polami ryżu i kolorowe wioski. Pozdrawiają nas tu niemal wszyscy Nepalczycy – nic dziwnego 6 białych wciśniętych do maruti to musi być niezła sensacja :). Niewielu tu wie, gdzie jest Polska, ale jakie to ma znaczenie?
Godz.17.00 boli nas już wszystko – ręce od trzymania, pupy od podskakiwania na kamorach, ale przy życiu trzyma nas myśl, że to już niedaleko.
Godz. 17.40 będzie burza, trochę martwimy się o bagaże, bo są na dachu, ale nie długo, bo naszym oczom ukazują się Himalaje. Zobaczyliśmy tylko niewielką część, ale ta chwila zostanie ze mną do końca życia. W jednej chwili zmienił się wtedy krajobraz. Za nami pociemniało, nadeszły kłębiące się ciemnogranatowe chmury, zerwał się wiatr, a przed nami zza lasu wyłoniły się białe, potężne szczyty ozłocone promieniami zachodzącego słońca. Wszystko było perfekt – ta chwila, światło, efekt burzy i nawet piosenka, która wtedy leciała w naszym maruti. Niestety jak to bywa – to był tylko moment – chwile później zaczęło lać i Pokara przywitała nas przemoczonymi bagażami. Jutro wstajemy o 4.45 jeśli dopisze pogoda, wyjdziemy w góry na wschód słońca nad Himalajami.
P.S. POKHARA JEST SUPER – polecam.

Anna Bucholc

5 komentarzy:

Wojciech Olchowski pisze...

Opis pierwszego widoku Himalajów jest bardzo wciągający, różnorodność emocji, trudności podróży... ten widok jest jak zwieńczenie dnia...

Ogólnie bardzo dobrze się czyta te wspomnienia.

Nie wiem tylko czy skoro są wpisywane po podróży to nie lepiej ustalić odwrotny układ, bo o ile blog dobrze działa w systemie najnowsze na górze to w tych wspomnieniach naturalnie czyta sie w dół, a to odwraca chronologię podróży.

Czekam na dalsze wspomnienia, nie mówiąc o obecnych z Bośni, a i może o jakiś zaległych ze wspólnych wyjazdów...

Anna Bucholc pisze...

Kochany przysięgam, że zdjęcia z BiH-u pojawią się jeszcze w tym tygodniu. A wspomnienia chwilę później i p.s. cieszę się, że czytasz, na razie jesteś i pierwszym i jedynym czytelnikiem :)

janina kujda pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
janina kujda pisze...

Zgadza się ,że Wojciech jest pierwszy ,ale już nie jedyny....Melduję się.
Te reportażyki są tak bogate w swojej treści ,że czytam je po kilka razy od nowa .
Zaskoczył mnie fragment dotyczący swastyki.Ciekawe ,ilu ludzi o tym wie?I co robili Hindusi,widząc jak bezczeszczony jest ich symbol?

Anna Bucholc pisze...

Sami byliśmy zaszokowani tą swastyką - szczególnie, że ona tam jest wszędzie. I fajnie, że mam nowego czytelnika - dzięki - mam nadzięję, że nie zanudzę w dalszej części :)