Zobacz inne fotki NEPAL-LUMBINI... |
Godz.12.00 wyruszamy do POKHARY.
Godz.13.00 korek.
Godz.15.00 humory jeszcze nam dopisują. Widok za oknem naszego malutkiego suzuki maruti jest taki, że nawet nie wiem jak to opisać. Zupełnie inny świat. Krajobraz i kultura tego kraju znacznie przewyższają wszelkie wyobrażenia. Góry są niesamowite, a to dopiero przedgórze himalajskie. Robimy mnóstwo zdjęć i nagrywamy – ale już wiemy, że żeby to poczuć trzeba tu przyjechać.
Godz.16.00 wszystkim jest niedobrze. Hamulce śmierdzą, bo Sensu trochę się popisywał i zbyt szybko pokonywał serpentyny. Zatrzymujemy się najpierw w miasteczku, gdzie chatynki są dosłownie zawieszone nad przepaścią, a później na polanie, z pięknym widokiem. Serpentyny i wąska, podziurawiona i bardzo ruchliwa droga nie dodają nam animuszu. Jesteśmy zmęczeni, a i krajobraz nam spowszedniał przez to wszystko – ciągle przełęcze, olbrzymie góry, piękne zielone polany przetykane polami ryżu i kolorowe wioski. Pozdrawiają nas tu niemal wszyscy Nepalczycy – nic dziwnego 6 białych wciśniętych do maruti to musi być niezła sensacja :). Niewielu tu wie, gdzie jest Polska, ale jakie to ma znaczenie?
Godz.17.00 boli nas już wszystko – ręce od trzymania, pupy od podskakiwania na kamorach, ale przy życiu trzyma nas myśl, że to już niedaleko.
Godz. 17.40 będzie burza, trochę martwimy się o bagaże, bo są na dachu, ale nie długo, bo naszym oczom ukazują się Himalaje. Zobaczyliśmy tylko niewielką część, ale ta chwila zostanie ze mną do końca życia. W jednej chwili zmienił się wtedy krajobraz. Za nami pociemniało, nadeszły kłębiące się ciemnogranatowe chmury, zerwał się wiatr, a przed nami zza lasu wyłoniły się białe, potężne szczyty ozłocone promieniami zachodzącego słońca. Wszystko było perfekt – ta chwila, światło, efekt burzy i nawet piosenka, która wtedy leciała w naszym maruti. Niestety jak to bywa – to był tylko moment – chwile później zaczęło lać i Pokara przywitała nas przemoczonymi bagażami. Jutro wstajemy o 4.45 jeśli dopisze pogoda, wyjdziemy w góry na wschód słońca nad Himalajami.
P.S. POKHARA JEST SUPER – polecam.
Anna Bucholc
5 komentarzy:
Opis pierwszego widoku Himalajów jest bardzo wciągający, różnorodność emocji, trudności podróży... ten widok jest jak zwieńczenie dnia...
Ogólnie bardzo dobrze się czyta te wspomnienia.
Nie wiem tylko czy skoro są wpisywane po podróży to nie lepiej ustalić odwrotny układ, bo o ile blog dobrze działa w systemie najnowsze na górze to w tych wspomnieniach naturalnie czyta sie w dół, a to odwraca chronologię podróży.
Czekam na dalsze wspomnienia, nie mówiąc o obecnych z Bośni, a i może o jakiś zaległych ze wspólnych wyjazdów...
Kochany przysięgam, że zdjęcia z BiH-u pojawią się jeszcze w tym tygodniu. A wspomnienia chwilę później i p.s. cieszę się, że czytasz, na razie jesteś i pierwszym i jedynym czytelnikiem :)
Zgadza się ,że Wojciech jest pierwszy ,ale już nie jedyny....Melduję się.
Te reportażyki są tak bogate w swojej treści ,że czytam je po kilka razy od nowa .
Zaskoczył mnie fragment dotyczący swastyki.Ciekawe ,ilu ludzi o tym wie?I co robili Hindusi,widząc jak bezczeszczony jest ich symbol?
Sami byliśmy zaszokowani tą swastyką - szczególnie, że ona tam jest wszędzie. I fajnie, że mam nowego czytelnika - dzięki - mam nadzięję, że nie zanudzę w dalszej części :)
Prześlij komentarz