BUDAPEST – zatrzymaliśmy się na obiad w Budapeszcie, ale nie mamy dobrych wspomnień. Jedzenie było średnie, a pogoda nieładna. Poszliśmy trochę pozwiedzać, ale się rozpadało. Poza tym nie mogliśmy znaleźć WiFi, a internet był pilnie potrzebny. Byliśmy już całkiem zmoczeni i niezbyt szczęśliwi, ale na koniec trafiła nam się mila knajpka z hot spotem i pysznymi deserami – Cafe Anna – wiadomo!
WĘGRY – postanowiliśmy przenocować na Węgrzech, gdzieś blisko granicy, więc kiedy poczuliśmy się zmęczeni zjechaliśmy w boczną drogę i rozbiliśmy namiot na pustym polu. Rano obudziły nas brony przejeżdżające tuż za naszymi głowami. Właścicielowi tak się nie spodobał nasz namiot, że wyjechał na pole w święto pracy :). Trzeba było widzieć w jakim tempie się zwijaliśmy.
Zobacz inne zdjęcia Długi weekend... |
BOŚNIA I HERCEGOWINA – dziwnie było przekraczać granicę. Pamiętam jak jeszcze trzy lata temu zwiedzaliśmy Chorwację i nie było nawet mowy o przejechaniu przez BiH. Po przekroczeniu czeka nas niespodzianka. Wita nas tablica z napisem „Witamy w Serbii” – sprawdzamy więc szybko mapy, ale wszystko się zgadza. Jesteśmy bardzo zdziwieni, ale nie ma czasu się zastanawiać, bo wszystkie tablice i napisy informacyjne są po rosyjsku. Skupiamy się więc na przypomnieniu sobie rosyjskich literek.
Anna Bucholc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz