PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



23 maja 2008

BHAKTAPUR

Stąd przy dobrej widoczności widać Himalaje, ale nie o tej porze roku :). Bhaktapur to miejsce ważne dla hindusów – otoczone przez tereny rolnicze stało się głównym ośrodkiem handlowym. Stąd jest już tylko 150km do Tybetu. W Bhaktapurze widać zniszczenia związane z wielkim trzęsieniem ziemi z 1934r. Jest tu dużo mniej świątyń, ale mamy wrażenie, że jest jakby nieco bardziej tradycyjnie. Przed wejściem do Pałacu podziwiamy dwa piękne posągi Durga z 18 rękami i Bhairawa z 12. Pałac już nie istnieje, ale oglądamy sadzwkę, która wg.legendy służyła do przechowywania skarbów - w razie napadu wkładano tam kosztowności i zalewano wodą. Na placu Durbar najbardziej charakterystyczny jest posąg króla Bupathindy Mali usytuowany na wysokiej kolumnie. Jest skierowany w stronę Sun Dhoka – czyli złotej bramy. Furtę wykonano w 1753r. – dziś już nie robi się tak pięknych rzeczy – jest wykonana ze srebra i złota i uznano ją za najpiękniejszą w dolinie. Na prawo kolejny olbrzymi budynek to pałac 55 okien (53 były dla uczczenia bogini, a dwa na szczęście).
Zobacz inne fotki NEPAL - BHAKT...

Na tyłach pałacu znajduje się świątynia Taledżu. Miejscowa ludność wierzy, że świątynia ocalała tylko dzięki sile Bogini, dlatego też to miejsce jest uznawane za święte. Fasada wejściowej bramy jest przepięknie rzeźbiona, ale nie można robić zdjęć i oczywiście jako niewierni nie możemy wejść do środka. W miejscu rytualnych kąpieli królowej spotykamy hinduskiego przewodnika ubranego w koszulkę z napisem Polska – nie odpuszczamy i robimy wspólne zdjęcie. Od razu zaczynamy żałować, że nie zabraliśmy takich koszulek na prezenty. Nie sposób opisać wszystkich świątyń i zabytków – wspomnę więc o kilku najbardziej wyjątkowych: ŚWIĄTYNIA LAKSZMI – małżonki Wisznu – bogini pomyślności i bogactwa, gdzie w ofierze podrzyna się gardła kurom i kozom. PASHUPATI MANDIR – przykryta dwoma dachami, to najstarsza świątynia na placu (XVw.) MANDIR NAJATAPOLA jest najwyższa w Nepalu i ma konstrukcje opartą na liczbie 5. Niestety nie widzieliśmy jej zbyt dobrze, z powodu pikiety komunistów. Na koniec oglądamy MANDIR BHAJRAWATH (z trzypoziomowym dachem) gdzie czci się Śiwę Bhajrawę – patrona miasta. Dalej idziemy krętą uliczką i dochodzimy do jednego z rynków garncarskich. Na placu wśród starych świątynnych zabudowań suszą się setki wyrobów glinianych. Tutaj dopiero możemy zobaczyć jak żyją ludzie. To niesamowite, że bez jakichkolwiek krępacji śpią, jedzą, myją się i pracują na ulicy. Choć nam zadaszony metr kwadratowy nie wydaje się domem – widać, że oni są szczęśliwi. Nasz czas z przewodnikiem dobiega już końca.
Zobacz inne fotki NEPAL - BHAKT...

Na koniec zachodzimy do SZKOŁY MISTRZÓW. Można powiedzieć, że jest to szkoła precyzyjnego malarstwa. Powstają tu mandale – obrazy charakterystyczne dla sztuki buddyjskiej. Służą do medytacji, ale również mogą przynosić światło i szczęście dla domu. Wiele z nich przedstawia życie buddy, ale my wybieramy mandalę przedstawiającą stupę. Czyta się ją od zewnątrz i można zaczynać od każdej ze stron świata. Nasza mandala ma kształt piramidy, a jej tło symbolizuje słońce. Podobno jest wykończona prawdziwym złotem (niech i tak będzie jak mówią) i była malowana przez 23 dni. Podoba nam się, bo choć wzór jest popularny, ta konkretna mandala wydaje nam się niepowtarzalna. Wracamy do hotelu i tu kolejna niespodzianka – brak prądu, więc idziemy na kolację do miasta. Odkażamy się rosyjską wódką, może niepotrzebnie, bo jedzenie jest świetne. Rano znowu nie ma pradu – więc pakujemy się po ciemku i odjeżdżamy.
Od NEPAL - BHAKT...


Anna Bucholc

Brak komentarzy: