Varanasi – Benares to święte miasto, każdy Hindus powinien je odwiedzić przynajmniej raz w życiu. Benares jest także nazywany KASI – czyli Miasto Boskiej Światłości. Jeśli Hindus umrze w Benares, ma największe szanse na mokszę (zbawienie). Miasto jest pełne pielgrzymów, którzy pragną dokonać ablucji w świętych wodach Gangesu. Ganga Jatra (podróż, pielgrzymka), każego Hindusa rozpoczyna się u źródeł rzeki na lodowcu, a kończy się wlasnie w Benares. Ganges to setki dopływów płynących ze zboczy Himalajów. To najświętsza rzeka w Hinduskim świecie. Hindusi wierzą, że Ganges to bogini Ganga spływająca ze szczytu góry Meru – twierdzy bogów. Bogini spływa po włosach Śiwy. Kąpiel w Gangesie oznacza oczyszczenie obecnego życia i wszystkich poprzednich wcieleń. W zasadzie wg wierzeń do oczyszczenia wystarczy zaledwie kilka kropli, ale hindusi wolą myć się cali. Szorują się dokładnie, nurkują i płuczą nawet od środka – ciekawe – może bardzo grzeszą? W Varanasi Budda wygłosił pierwsze kazanie, więc i dla buddystów to miasto jest święte. W Benares panuje nędza i wszechobecny brud. Najbardziej wstrząsający i napawający grozą był dla nas widok ludzi, którzy myli całe ciało, płukali zęby i pili wodę z rzeki, do której wrzucane są ciała tych, których nie można spalić (kobiety w ciąży, mężowie świętobliwi) i gdzie płukane są zwłoki i rozsypywane są prochy już spalonych ludzi. Ludzie płuczą usta i pobierają wodę do karnistrów, bo wierzą, że woda z Gangesu ma właściwości uzdrawiające (musi mieć inaczej wszyscy by umarli). Wg. wielu źródeł woda ta ma wiele minerałów. Po Gangesie pływamy łodzią podziwiając piękne Ghaty. Tylko dwa Ghaty są kremacyjne – HARSCANDRA GHAT i DŻALSALAJ GHAT. Pozostałe to Ghaty upamiętniające osoby, czy rodziny, które je wybudowały. Dżalsalaj Ghat to najbardziej znany Ghat kremacyjny. Za nim znajduje się kilka przekrzywionych świątyń. W tle nawa Ghatu – nawiązuje do Wisznu śpiącego na kosmicznym oceanie. Tuż obok widzimy Manikara Ghat – najświętszy Ghat – to tu wg. legendy Wisznu wykopał sadzawkę by znaleźć kolczyk Parwati. Tylko najbogatsi mogą kremować na płycie, na której widnieje odcisk stóp Wisznu.
Wracamy do hotelu gdzie mamy szybkie wykwaterowanie. Okazuje się, że hotel nie jest nigdzie zarejestrowany i zaraz tu będzie policja. Przenoszą nas nieopodal i po kilku nieprzyjemnościach myjemy się i jemy wspaniałą kolacją w klimatyzowanej restauracji. Tym razem wsiadanie do pociągu nie jest już takie trudne. Poznajemy fantastycznych ludzi parę francuzów, którzy niedawno przyjechali i spędzą w Indiach trzy tygodnie i dają nam namiary na super hotel, oraz parę czylijczyków – Daniela i Filipe – którzy podróżują od 6 m-cy :). Byli w Nepalu i na Tajlandii, ale większość czasu spędzili w Indiach. Gadamy do późnej nocy.
Anna Bucholc
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz