PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



12 lipca 2008

KONCERT NELLY - ODWOŁANY



Byliśmy tam – mówi Piotrek i się uśmiecha. Wczoraj nie było nam tak wesoło. Koncert był naprawdę świetny, ale początkowa organizacja – do niczego. Miały być darmowe autobusy i po raz pierwszy w życiu postanowiliśmy skorzystać. Samochód został pod poznańskim biurem, a my w doskonałych humorach wyruszyliśmy. Pogoda dopisywała chociaż było trochę za gorąco i narzekaliśmy, że nie mamy bardziej przewiewnych ubrań. Razem z tłumem fanów Nelly czekaliśmy na przystanku przez 20 min. Nie było żadnej informacji, a ludzi przybywało. Stwierdziliśmy więc, że trzeba raczej pojechać tramwajem, żeby zdążyć. Była już 19.40, a koncert zaczynał się o 20.00 – suportem Patrycji Markowskiej. Z nami zabrali się inni przyjezdni, bo przecież nie każdy zna Poznań, a nie było nikogo z organizatorów, kto podpowiedziałby nam np. którym tramwajem dojechać na koncert. Okazało się, że z tramwajem to też nie taki dobry pomysł. Przez kolejne 5 min czekaliśmy na jakikolwiek tramwaj. Poznaliśmy za to mnóstwo ludzi . A jak tramwaj nadjechał – uff – zobaczyliśmy dziki tłum. Oli śmieje się, że od razu pomyślała, że nie trzeba kupować biletu. Wepchnęliśmy się do środka, tylko po to żeby przejechać 2 przystanki. Potem trzeba było przesiąść się na autobus, bo tory w remoncie. Byliśmy zaskoczeni, że koncert cieszy się takim powodzeniem. Spoceni wysypaliśmy się z tramwaju i prawie biegiem na koncert, tylko po to żeby zobaczyć dwie wąskie bramki i oczywiście niesamowity tłum. Organizatorzy w ogóle się nie przygotowali, a przecież wiedzieli ile biletów jest sprzedanych i ilu ludzi trzeba będzie obsłużyć. W końcu udało nam się wejść i Piter znalazł Antka – przy sektorze dla inwalidów. Tam poznaliśmy też Izę i Olka. Patrycja podkręciła atmosferę i zasłużyła na brawa, ale po jej występie musieliśmy czekać ok.40min. Piotrek mówi, że Orzech osiwiał – cokolwiek to znaczy. A wczoraj mu spłynęła cała jego fryzura. A Oli dzisiaj idzie bez zegarka – hahahaha – chyba w samej folii wystąpimy. Tylko musimy sobie coś różowego przykleić, żeby się odróżniać od facetów.



Przed Nelly zaczęło grzmieć – i wszyscy się cieszyli – jak zobaczyliśmy pioruny to wszyscy klaskali i śmialiśmy się, że to zapowiedź od Nelly. Na koncercie miało być ostro – i było! Najpierw wyszedł Prezydent Miasta Poznania – wtedy faktycznie tłum zaczął skandować „Nelly, Nelly”. W końcu dość czekania – burza idzie! Kiedy pojawiła się Nelly tłum oszalał. Atmosfera nie do opisania, rewelacja. Przy pierwszym utworze zaczęło kropić, ale emocje były takie, że w zasadzie nikomu to nie przeszkadzało. Później Nelly zaśpiewała „Turn off the light” – „kurde ale było fajnie” – mówią Oli i Piter. I było… tylko „Turn off the light” było za wcześnie… bo przy trzecim utworze faktycznie zgasły światła. Zerwał się taki wiatr, ze na scenie wszystko fruwało. Na początku tańczenie i śpiewanie w deszczu było nawet fajne. Atmosfera niepowtarzalna. Bawili się wszyscy. Niestety deszcz zacinał coraz mocniej, a później to już było oberwanie chmury. Błyskawice, grzmoty co chwile – Nelly naprawdę się postarała, żeby koncert był wyjątkowy . Moment później łupnęło i Nelly uciekła z komentarzem, że ze względu na nasze bezpieczeństwo robi 10 minut przerwy!!! A my na deszczu i co mamy robić – kurcze! Cześć ludzi zaczęła uciekać, ale pozostali myśleli, że to przejdzie. Niektórzy mieli parasole i tych najbardziej lubiliśmy. W Polsce wszyscy się kochają, aż miło. Lało tak strasznie, ze wielotysięczny tłum stłoczył się w kilkuosobowych grupach. Przytuliliśmy się do siebie i krzyczeliśmy – sama nie wiem po co – może żeby cieplej było, a może ze złości, że było tak fajnie, teraz pada… Deszcz zamiast ustawać jeszcze się nasilił. W chwile później nikomu już nic nie pomagało – każdy z nas miał przemoczone ubranie – do majtek . Przed koncertem było bardzo gorąco, więc większość ludzi nie miała nawet kurtek. Najgorzej mieli Ci, którzy przyjechali tylko na koncert. Oni do dzisiaj nie mają nic suchego… Po kilkunastu minutach większość z nas wiedziała już, że to koniec koncertu – ruszyliśmy w tym deszczu z tłumem innych ludzi. Nikt nie był zły, może tylko żal było, bo koncert na pewno byłby świetny. Szliśmy tak wszyscy trzymając się za ręce i wiedzieliśmy, że trzeba będzie iść na piechotę. Ktoś próbował zadzwonić po taxi, ale wszystkie numery były zajęte. Sparaliżowaliśmy ruch drogowy wokół Malty. Nam udało się złapać tramwaj – tam zgubiliśmy Izę i Olka. Przemoczeni wróciliśmy do domu, a po drodze w „żabce” kupiliśmy krupnik do herbaty – Pani nie była zdziwiona – wszyscy tak zrobili żeby się nie pochorować . Podobno Nelly wyszła jeszcze na scenę, po 1,5 godziny i chciała zaśpiewać dl tej garstki ludzi, którzy na nią czekali. Niestety, albo stety znowu zaczęło padać i postanowiła przełożyć koncert na dzisiaj na 18!!! Powiedziała, że jest zaskoczona polską publicznością i dla nas zmieni plany i zaśpiewa. SUPER!
ZOBACZ ZDJĘCIA - trzeba zjechać na dół strony - jest nawet kilka fotek z "ucieczki"

Anna Bucholc prosi o komentarze

1 komentarz:

janina kujda pisze...

Bardo sugestywny opis ;można się przeziębić od samego czytania i udusić w tłoku.
Na szczęście przy laptopie nie leje ,nie wieje ,i nikt sie nie pcha łokciami....