Z Bangkok |
Jest rok 2553. Gesta, goraca wata oblepia cale cialo, wdziera sie do ust i nosa skutecznie podgrzewajac pluca do granic mozliwosci. Oczy z przyjemnoscia chlona kazdy kawalek futurystycznego lotniska wypelnionego zielenia. Nikt nas nie szarpie, nie zaczepia, nie namawia. Przy odprawie celnej facet w maseczce robi nam zdjecia-bynajmniej nie pamiatkowe. Znajdujemy przewodnik i na chybil-trafil spisujemy adres hotelu. Jeszcze tylko bilet dla dwojga na autobus pospieszny za 150 bahtow (mniej niz 15zl) i mkniemy w kierunku centrum. Z lekkim zdziwieniem zauwazam, ze kierowca odbiera i odpisuje na smsa podczas jazdy, ale mozg funkcjonuje zbyt wolno, aby to bylo przerazajace. Marze o drzemce, a najlepiej o glebokim snie w mocno klimatyzowanym pokoju. Z rozbawieniem stwierdzamy, ze "czerwone koszule", ktorych chcielismy uniknac za wszelka cene stacjonuja tuz kolo naszego hotelu. Widocznie taki nasz urok-dzieci komunizmu...
3 komentarze:
zaczyna sie ciekawie...
Co jest na tym zdjęciu, na pierwszym planie? Zasieki? W pierwszym momencie myślałem, że rowery.
telefon ma mniejsze mozliwosci niz myslalam - dzisiaj postaram sie wpuscic lepsze zdjecia ;) a rowery to jak najbardziej tez sa w Tajlandii mielismy zamiar wypozyczyc, ale jest straszliwy upal i jeszcze sie zastanawiamy.
Prześlij komentarz