PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



16 maja 2010

NAJDLASZY KRANIEC KRÓLESTWA - MAE SAI

Jeszcze do wczoraj byliśmy w maleńkim przygranicznym miasteczku Mae Sai. Jest to najdalej na północ wysunięty fragment królestwa Tajlandii, a granica z Birmą przebiega przez niewielką rzeczkę Mae Sai.
Zobacz inne fotki z Mae Sai - najdalszy koniec Tajlandii

Zobacz inne fotki z Mae Sai - najdalszy koniec Tajlandii

Atmosfera jest nie do pobicia - prawie nikt nie mówi po angielsku i co ciekawe są tym trochę zażenowani, a dla nas to nie tylko niezła jazda, ale też i nasz problem skoro przyjeżdżamy świadomie do kraju i nie znamy ojczystego języka. Z wyrażeń do tej pory potrafimy powiedzieć tylko dzień dobry i dziękuję - reszta nie ma sensu. Oni tu mają nie tylko 'gwary' w poszczególnych prowincjach, ale również pięć różnych wysokości tonu i intonacji. Jedno słowo może mieć więc pięć diametralnie różnych znaczeń w zależnosci od intonacji, której europejskie ucho nie jest w stanie wychwycić. Pewnie kwestia ćwiczeń... my używamy w zależności od sytuacji i możliwosci głównie czegoś na kształt pantomimy, pisma obrazkowego i oczywiście kalkulatora. Spędziliśmy w Mae Sai prawie trzy dni z jednym tylko wypadem do 'złotego trójkąta'.
z Mae Sai - najdalszy koniec Tajlandii

Buszowaliśmy po bazarze i targowaliśmy się zaciekle w związku z czym nasze bagaże zaczęły ważyć więcej niż powinny. Ćwiczyliśmy z mieszkańcami w publicznej mini siłowni znajdującej się na powietrzu w centrum miasteczka. Zamawialiśmy 'krzaczki' z menu i zawsze było smacznie (chociaż nie do końca wiemy co jedliśmy), a przede wszystkim przez krótką chwilę obcowaliśmy z prawdziwymi ludźmi. Nie nastawionymi na turystykę - ze zwykłymi mieszkańcami małego miasteczka i było super. Oni codziennie korzystają z tej siłowni - ćwiczą całymi rodzinami - masują sobie plecy śpiewając relaksujące pieśni i cieszą się z życia.
z Mae Sai - najdalszy koniec Tajlandii

Dziś po 9 godzinach tłuczenia się autobusem jesteśmy w Tajlandii środkowej. Zaczęła się podróż powrotna. Szkoda, że czas tak szybko płynie, ale jeszcze kilka dni przed nami - jutro cały dzień zwiedzania i zamierzamy zwiedzać na... rowerze ;). Nie ważne, że jest upał trzeba być twardym! Jak zaliczymy rower to zdobędziemy Tajlandię wszystkimi dostępnymi tu środkami lokomocji - oj, już czuję, że to będzie wyzwanie. W górach było chłodno, a tu jest godzina 20 i temperatura spadła do 32st. ;)

W Bangkoku coraz gorzej - zdjęcia w tutejszych gazetach przerażające - kontroli policyjnych mnóstwo w całym kraju - choćby dziś sprawdzali nas 6 razy. Wiadomości nie oglądamy z przekonania, że media zawsze przesadzają, ale na każdym kroku widzimy włączone telewizory i mieszkanców, którzy patrzą ze zgrozą na te zamieszki.

2 komentarze:

Nomad pisze...

Właśnie w wiadomościach podawano, że w Bangkoku ostro.

Anna Bucholc pisze...

tutaj mówią, że jutro będą pacyfikować demonstrantów