PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



10 stycznia 2010

THIRUNELLI TEMPLE I CHEMBRA PICK

Wczoraj i dziś zostaną ogłoszone dniami niespodzianek. Przede wszystkim, jak to w Indiach nauczyciele przyszli się szkolić w piątek po południu. Tak więc sobota została poświęcona na wyjście w góry. Niestety po pierwsze było strasznie gorąco, a po drugie widzieliśmy, że w górach psuje się pogoda. co prawda miało nie padać, bo to pora sucha, ale nauczeni doświadczeniem (czytaj rozleniwieni bardziej niż leniwce) postanowiliśmy zajrzeć do mijanej właśnie kliniki Ajurwedycznej. Przyjęła nas prześliczna Pani Doktor (ubrana w cudowne sari) i już po chwili za całe 30zł. znaleźliśmy się na stołach do masażu.
ZOBACZ WSZYSTKIE Z thirulley temple

Strasznie twarde te stoły, bo drewniane i okropnie się czowiek śizga, bo cały jest wymazany olejkami. Masaż super - dwie młode dziewczyny (17 i 20 lat) masowały mnie synchronicznie przez godzinę - włącznie z głową, a potem wsadziły do takiej niby sauny - tylko, że z głową na wierzchu. No i po masażu to my już byliśmy takie dętki, że wróciliśmy do domu. I to była pierwsza niespodzianka.
Druga to taka, że zmusiliśmy się do wstania o 6 rano i pojechaliśmy do świątyni, która uznawana jest za jedną z najstarszych na subkontynencie (podobno ma aż 6.000 lat - nie wygląda - obecnie w renowacji). W drodze - nie do wiary - pod koła autobusu wyskoczył z lasu dziki słoń!!! Wszyscy byli w szoku - przebiegł przez jezdnię, obrócił się, popatrzył na nas i zniknął w lesie.
ZOBACZ WSZYSTKIE Z thirulley temple

Z sześciu zdjęć wyszło mi tylko jedno - ale śliczne ;). Na terenie świątyni było mnóstwo małp. Zwiedziliśmy okolicę i wróciliśmy do Kalpetty, bo po południu był zaplanowany najwyższy szczyt tutaj: Chembra Pick (2100m n.p.m.), ale w międzyczasie rozpadał się deszcz. Dojechaliśmy na miejsce - rozpętała się burza - niezrażeni wzięliśmy rykszę, a wszystko to tylko po to żeby się dowiedzieć, że nie dostaniemy pozwolenia, bo można wchodzić do parku tylko do 14 ;). Właśnie siedzimy w pokoju, zajadamy pysznego ananasa, w łazience mieszka największy pająk jakiego w życiu widziałam, a za oknem szumi padający deszcz. W przewodniku jest napisane, że jest to najsuchszy okres w roku i z Wojtka obliczeń wynika, że nie powinno teraz padać dłużej niż przez pół dnia - to już do teraz pada dłużej...

Trzecia niespodzianka to rozszyfrowanie Udupi - to misteczko słynie z pysznej, czysto wegetariańskiej kuchni Bramińskiej. Każda restauracja w regionie, chcąca być bardziej prestiżową dodaje w nazwie Udupi. Jak to się mówi? Nie oceniaj po pozorach - z tymi świętami to w końcu też nie tak, że Udupi, tylko że tęskno było ;)
Krótkie streszczenie z przewodnika - cytuję to co Wojtek przetłumaczył:
"z książeczki o regionie; Światynia Thirunelli oficjalnie jest poświęcona Brahmie dla Wisznu w jego formie Chaturubhuja. Uznawana w świecie za jedną z dwoch świątyń plemienia adivasis, w istocie została założona przez osadników Hindu z pomocą Braminów. Jednakowoż plemię adivasis zostalo dopuszczone do kultu w tej świątyni." bla bla bla... (strasznie to wszystko skomplikowane) - teraz info z przewodnika - uznawana za jedną z najstarszych na subkontynencie posiada starożytne i przepiękne filary z bogato rzeźbionego kamienia, umiejscowiona jest między siejącymi kropelkami, okrytymi mgłami szczytami ;) - strasznie się śmiejemy - jest zapierającym dech w piersiach miejscem - (Wojtek: 'nie wiem co to słowo znaczy') - (po chwili namysłu) - chyba; bez względu na to w co wierzysz.

kolejne zdjęcia: Święta w Indiach i tribal school oraz SYLWESTER

4 komentarze:

J.K. pisze...

Proszę o dokładne namiary -lecę na ajurwedyjski masaż .Tylko żeby tego pająka tam już nie było!!!!:))

Nomad pisze...

Po ubiegłorocznych moich wakacjach, tak sobie myślę, że jakbym pojechał na sahare. Pewnie by tam tydzień lało. W ogóle ostatnio ciągle na mnie leje. Nawet w zimie zamiast śniegu deszcz.

Danuta Olchowska-Kubik pisze...

istotnie Aniu to wspaniały Wasz skok w 2010r.pomysłowe ,nogi na plaży ,w tym coś jest.a słonik był na szczęście.danuta

Anonimowy pisze...

Na taki masaż to też chciałbym się załapać...