PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



19 stycznia 2010

Bombaj i jaskinie na Elefancie

Zamiast dwóch dni w pociągu wybraliśmy 1,5 godziny w lokalnym samolocie i to był swietny pomysł. Po całej nocy w pociągu przyjechaliśmy do Bangalore o 6 rano i natychmiast zostaliśmy zaatakowani przez rykszarzy i taksówkarzy. Myślałam, że nas rozszarpią na strzępy, tak się kłócili między sobą, że kompletnie do nich nie docierało, że chcemy jechać pociągiem lub autobusem. W końcu udało nam się trafić na dworzec i eleganckim nowoczesnym autobusem marki volvo pojechaliśmy na lotnisko.
Zobacz wszystkie fotki z Elephanta Caves - Mumbai

Początkowo mieliśmy w planie zwiedzić Bangalore, na szczęście nie było biletów na pociąg – taka metropolia tylko by nas zmęczyła. W Bombaju wylądowaliśmy o 15 i zaczęły się problemy ze znalezieniem wolnych pokoi. Na szczęście bagaż zostawiliśmy na dworcu – co wcale nie było proste – trzeba było prześwietlać i pieczętować przez Policję dworcową, ale przynajmniej nie musieliśmy go dźwigać. W końcu znaleźliśmy przytulną norkę – mały, ciemny pokoik, bez okna i łazienki, ale za to tani i z telewizorem. Rano wybraliśmy się na wyspę Elefantę, żeby zobaczyć sławne światynie w jaskiniach wpisane na UNESCO. Zostały wykute w litych skałach na wyspie godzinę łodzią od Bombaju. Pochodzą z 9 wieku i są w zasadzie poświęcone Sziwe. Cały kompleks to 5.600m2, można tu spędzić cały dzień – kupić milion pamiątek, zjeść w jednej z przynajmniej 10 restauracji i zostać obrabowanym przez małpy.
Zobacz wszystkie fotki z Elephanta Caves - Mumbai

Jutro o tej porze będziemy już w Polsce – nie mogę się już doczekać – tym bardziej, że u nas taka zima. Grzesiek przysłał fotkę z pierwszego wypadu skitourowego, a Nomad zamieścił piękne zdjęcia na swoim blogu i zatęskniliśmy straszliwie. Mamy jeszcze 8 godzin do wylotu – zleci błyskawicznie. Teraz jesteśmy w kafejce, potem spacer na dworzec, przepakować się, kupić bilety na pociąg, dojechać na lotnisko – uff i żeby nam czasu starczyło na to wszystko – wylatujemy o 1 w nocy ;)... potem jeszcze tylko 5 godzin na lotnisku w Monachium i w południe będziemy na miejscu!

Brak komentarzy: