PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



26 października 2009

Sanatorium w Busku - Zdroju

Do napisania o pobycie w Busku namówił mnie Leszek – masażysta z Willi Natura. Pomysł świetny, bo każdy z ‘zepsutym’ kręgosłupem może tam pojechać, ale tak trochę trudno się przyznać, że w tym wieku ma się chory kręgosłup... Na turnusie byliśmy najmłodsi, co nie znaczy, że trzeba było czekać aż sie zestarzejemy. Pan dr Stodolny stwierdził u mnie hipernadsterowność  konstytucjonalną stawów i zalecił rodzaj zabiegów. Codziennie rano zaczynałam od ćwiczeń z Maćkiem, który wyciskał ze mnie siódme poty na macie – to niesamowite jak bardzo można się zmęczyć tak mało intensywnymi ćwiczeniami! Później był masaż z Leszkiem, Vacum (takie elektroniczne zasysające bańki) i matka akupresurowa, po której spokojnie można zostać fakirem.  Następnie chcąc w pełni skorzystać z pobytu w sanatorium odciągałam od poważnej rehabilitacyjnej pracy Irenkę lub Agnieszkę, żeby zobaczyć jak to jest po zabiegach upiększających – jest cudownie – ale po, bo jak się np. obkłada błotem, to nie wygląda się najlepiej, a te papierowe stringi są takie, że gdyby nie pomoc dziewczyn nie wiedziałabym jak mam je włożyć ;)! Po południu mieliśmy gimnastykę grupową z Piotrkiem – potwierdzam – po dwóch tygodniach rozciągania przestaje boleć ;). Busko jest niezbyt duże i bardzo ładne. Pak Zdrojowy to doskonałe miejsce na spacer, a wieczorem można pójść na koncert do Marconiego (najstarszego sanatorium w Busku), albo do kina. W każdym razie turnus w Buskim sanatorium mogę polecić – w ciągu tygodnia po codziennych zabiegach i ćwiczeniach w końcu przestało boleć i mogę normalnie spać. Niestety ćwiczyć trzeba cały czas, a na prawdę samemu ciężko się zmusić… 


Zobacz inne fotki z busko

4 komentarze:

Nomad pisze...

Niestety coraz więcej ludzi ma siedzącą pracę i wgapianie się godzinami w monitor. Problemy z kręgosłupem stają się powszechne. Za mojego dzieciństwa można było kupić papierowe chińskie trampki w kiosku ruchu.

Wojciech Olchowski pisze...

Bardzo zazdrosze! Sam chodze na zajecia "Zdrowy kregoslup" do pobliskiego Fit Klubu. Jednak takie kompleksowe podejscie jakie opisujesz jest duzo lepsze. Ja np czuje tylko powolna poprawe, a ulga po tygodniu to ekspres! Mam nadzieje ze trwala...

Anna Bucholc pisze...

Kurcze chińskie trampki! Nie wiedziałam, ale teraz takie zrobiłyby furorę! A ulga jest trwała pod warunkiem, że ćwiczysz codziennie ;(

J.K. pisze...

Samopoczucie pozostaje dobre bez ćwiczeń; ja naładowałam w Busku akumulatory :)))