PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



24 maja 2009

WŁADCA PIERŚCIENI, KOLIZJA I KAJAK

Koncert czy wielkie show, nie wiem jak to nazwać, ale obejrzenie II części 'Władcy Pierścieni' w plenerze przy akompaniamencie muzyki i chóru na żywo było niezwykłym przeżyciem. Kaitlyn Lusk - mezosopranistka - śpiewa tak pięknie, że aż serce się ściska. Przedsięwzięcie na wielką skalę - chór zespolony w jedną całość z 250-osobową orkiestrą i genialny dyrygent, który bezbłędnie poprowadził ponad trzy godzinny koncert. Z resztą, chociaż organizacja kompletnie zawiodła, muszę przyznać, że zobaczyć 23.000 krzeseł na Błoniach - bezcenne.
Cud Boski, że się ludzie nie pozabijali, projekcja była opóźniona prawie 3 godziny i trzymali tłum w kolejkach przed wejściem. Były tylko dwie bramki wejściowe i łącznie 8 osób sprawdzających bilety - problem z parkingiem, żadnych informacji o rozpoczęciu, wyjaśnień czy przeprosin. Poza tym błędne informacje na stronie internetowej, gdzie wyczytałam, że będzie 700 artystów, a było 300 i że projekcja będzie trwała godzinę, a film wyświetlany był w całości. Mimo wszystko jednak warto było... chociaż gdyby nie Piotrek, który pojechał do domu po swetry, kurtki i ciepłą herbatę, pewnie byśmy zamarzli - impreza skończyła się o 3 rano!

A po powrocie do auta za wycieraczką znaleźliśmy kartkę - proszę odebrać protokół pokolizyjny z komendy przy ul.Mogilskiej :) No i mamy tylni błotnik do wymiany.

W końcu dzisiaj udało się wypróbować kajak! Razem z Klaudyną połączyliśmy kajak z pontonem i spławiliśmy się Wisłą miedzy stopniami Kościuszko i Dąbie - całe 13km. Ładnie było i ciepło i grill był, tylko dość długo nam zeszło - skończyliśmy po 19.00 kiedy słonko już zachodziło. To pewnie przez to długie lansowanie się pod Wawelem ;) Faktycznie nasz dziwaczny tandem wzbudzał sensację - szczególnie 'Kaczucha' Klaudyny...
Podsumowując: Wisłą spływa się nieźle, ale nie można się kąpać - jeśli zdrowie i życie nam miłe i odcinka między mostem zwierzynieckim, a grunwaldzkim zdecydowanie nie polecam - zbyt duży ruch wodny i pieszy...
ZOBACZ INNE FOTKI Z KAJAK



Trasa rowerowa 191988 - powered by Bikemap 

Anna Bucholc prosi o komentarze:

5 komentarzy:

Nomad pisze...

Fajna sprawa z tym kajakiem. Jedno mnie tylko zastanawia. Jak do niego wleźć, a potem wyleźć. Tak z wody, czy z brzegu się skacze !? A może są jakieś przystanie? Na stopniu Kościuszko byłem wiele razy, ale jakoś nie przyglądałem się na tą okoliczność.

Anna Bucholc pisze...

no z brzegu włazimy, zwodowaliśmy się przy torze kajakowym 'suchą stopą' - w zasadzie można wszędzie - tam gdzie brzeg jest betonowy jest łatwiej, a przyjemniej gdzie zielono - podobno poparzenie pokrzywami jest bardzo zdrowe ;)

JK pisze...

O rany! Niesamowici jesteście z tymi Waszymi pomysłami! Fotki boskie! Pozdrawiam serdecznie! :)

Anna Bucholc pisze...

No no no - a kto tu zajrzał ;) też pozdrawiam - po ilości postów widzę, że zawzięcie blogujesz ;) super!

marko pisze...

superko, sam bym pobiegl zeby zobaczyc to widowisko! bralem juz udzial w podobnych imprezach i wiem ze to zostaje w pamieci na b. dlugo, fajne zdjecia!