Koleżanka pożyczyła mi książkę 'Prowadził nas los' o podróży autostopem przez świat. W jednym z rozdziałów Kinga wspomina, że skusiła się na laserową korekcję wzroku: 'budzę się rano, otwieram oczy i widzę, że widzę...' Może banalne, ale właśnie wtedy podjęłam ostateczną decyzję i za kilka godzin będzie już po. Skończy się szukanie okularów (bo jak mam je znaleźć skoro bez nich nie widzę), skończy się parowanie (ja to nazywam człowiek mucha - wchodzisz do knajpy, a szkiełka robią się mleczne), skończy się kupowanie soczewek, upychanie ich w plecaku (noszę jednodniowe, więc przy dłuższych wyjazdach trochę ich jest) i zakładanie po omacku niekoniecznie czystymi placami. Przy wadzie -5 świat jest całkowicie rozmazany, to niesamowite, że mój jeszcze dziś stanie się ostry i wyraźny. I choć trochę się boję, to chyba będzie najlepszy prezent pod choinkę ;).
p.s. dożyliśmy cyber czasów - sam zabieg trwa 30 sekund - po 15 na każde oko, jest zupełnie bezbolesny i daje natychmiastowy efekt. Okularom mówię nara - może już się nie zobaczymy?
PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM
Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Tak, książki inspirują :)
Powodzenia w nowym spojżeniu na świat.
dzięki - tymczasem lekko nieostre, ale za tydzień popatrzę w przyszłość bez szkiełek ;)
Prześlij komentarz