PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



01 czerwca 2008

MOTOR NA SŁOWACJI I ORAVSKA ŹELEZNICA

No to mamy za sobą pierwszą motorową wyprawę.
Zobacz inne fotki MOTOR NA SŁOW...

ALE NIESAMOWITA FRAJDA – BYŁO WSPANIALE!!!!
Szkoda, że Dorotka i Mietek mogli nas odprowadzić tylko do Skawiny :(. Nic to, następnym razem pojedziemy wszyscy. Pojechaliśmy niedaleko, bo motory trzeba sprawdzić. Kaśka Grześka sprawowała się bez zarzutu, ale nasza Ula strasznie się grzeje – szczególnie w południe i pod górę. Poza tym trójka w skrzyni jest całkiem do niczego i szykuje nam się porządna regulacja. Za to wieczorem daliśmy czadu – wiadomo jak jest chłodno to i motor lepiej jeździ. Pogoda była świetna – w sobotę mieliśmy trochę gorsze chwile, bo popadało i poznaliśmy co to robale. Teraz wiemy czemu ścigacze mają pełne kaski :). Muszki jeszcze da się przeżyć, ale żuki naprawdę bolą. Udało nam się z noclegiem i w niedzielę było tak, że nie ma się do czego przyczepić, poza tym, że rano nie mogliśmy odjechać, bo jedna świeca nie chciała działać. Na szczęście Grzesiek miał drobne i zepsuliśmy się pod sklepem. Zapalniczka rozwiązała sprawę i po 10 min Ula radośnie zaterkotała na dwa cylindry. Pogoda jak żyleta, warunki na motor idealne. Przejechaliśmy się wąskotorówką – krótki odcinek tam i z powrotem – ale z klimatem i widoczkami. Potem pojechaliśmy już na motorach zobaczyć prawdziwy parowóz, który jeździ na innej trasie (podobno mają połączyć tory – byłoby świetnie). Przejazd z parowozem zostawiamy na kolejny raz z Dorotką i Mietkiem (pozdrowienia dla Was). Sprawdziliśmy się w warunkach bojowych jeżdżąc po strasznych wertepach i jesteśmy zachwyceni. Co tam, że ruska trzeba naprawiać – satysfakcja jest gwarantowana!

p.s. Pisałam, że po wycieczce do Indii i Nepalu w Polsce brakuje mi pozdrawiania, machania do innych… a właśnie motocykliści się pozdrawiają – ostatnio nawet w sklepie nas chłopak zaczepił, bo widział, że mamy kaski. I super, wcale nie jesteśmy takie smutasy :)
p.s.2 Zapraszam do obejrzenia filmiku z tej wycieczki (za jakies dwa tygodnie, jak go zmontuje...)

Anna Bucholc

5 komentarzy:

Unknown pisze...

I ja tam byłem miód i wino piłem :)

Wojciech Olchowski pisze...

Jak mi sie kurde uszkodzicie na tym motorze to ja Was uszkodze!!! :) Uhhh, dla mnie groza...

janina kujda pisze...

Do Bartka:Wywinąłeś się sprytnie z pisania !Mógłbyś dodać chociaż po jednym przymiotniku do tego miodu i wina!
A do Wojtka-trochę więcej optymizmu!

mz pisze...

Zarówno blog, jak i galerię na Picassie śledzę z wielką uwagą. Z polecenia Janeczki i po jej zapewnieniach, że nie będzie to natręctwo z mojej strony. Czekam niecierpliwie na kolejne zdjęcia. Moim zdaniem są fantastyczne. Pozwolę sobie zatem czasem (oczywiście jeśli można) zamieścić swój komentarz.
Gwoli wyjaśnienia "mz".
Życzę wspaniałych,ciekawych i niezapomnianych podróży.
Maria Karecka-Gofron

ania tur pisze...

A co się stało Wojtkowi????