PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



04 czerwca 2015

Paryż pełen smaków

Paryż w nowej szacie przybrany w lody z prażonego ananasa ze świeżą bazylią i z solonym masłem karmelowym pokazał swoją lepszą twarz. Mnóstwo tu ludzi zestresowanych szybkością życia w mieście zatłoczonym bardziej niż Nowy York i Londyn. Urocze z zewnątrz mieszkanka są tak małe, że Paryżanie sami o sobie mówią: metro, boulot, dodo (metro, praca, lulu). Wersal swoim zapierającym dech w piersiach przepychem jest w dzisiejszym minimalistycznym świecie chyba bardziej oderwany od rzeczywistości niż w swoim czasie, a sam jego widok tłumaczy Wielką Rewolucję Francuską.
Sławce najbardziej podobało się spanie, lalki w muzeum Lalek i wyjazd na Pompidou (bo wyjechała:)), Monice i Emilce mała kózka i ta świetna wioska Marii Antoniny, Oli ogrody w Wersalu, a Agnieszce to, że tu znowu była...

10 maja 2015

19 PIKNIK NAUKOWY z KNAP

Świetna impreza na stadionie narodowym - szybko zleciało, dyżury po 4 godzinki to tak w sam raz, żeby się chciało przestać gadać i usiąść w ciszy :) 

Fajnie było i w końcu przyjechali do nas Tochmanowie, szkoda że łkiend tak szybko się skończył...

21 kwietnia 2015

Zobaczyć Aldebarana przypadkiem

Ha, wychodzę ja sobie z wanienki, głodna jak sto Diabłów i już myślę o kanapce kiedy mój wzrok pada przypadkiem na niebo. Poraża mnie dziwnie jasna gwiazda nad księżycem i jakaś taka migająca kropka pod nim. No nic, nie jest tajemnicą, że ciekawość zwycięża i czym prędzej sięgam po lunetę, która głównie służy nam do zaglądania w dzioby miejscowym ptaszkom. Luneta lata mi w rękach, ale i tak widzę, że widok niezwykły. Wołam więc Bartka, żałując tych czterech wypitych kaw (bo pewnie od tego tak mi ręce latają, że się oglądać nie da). Ustawiamy statyw i rozdziawiam dzioba - widać wyraźnie kratery na księżycu - w ogóle księżyc w takim powiększeniu wygląda jakbym go oglądała co najmniej ze stacji kosmicznej i tak go widzę chyba pierwszy raz w życiu! Pod nim wyraźnie miga i myślę, że to Mars, ale wciąż nie wiem co to za jasny wielgus tak mnie do okna przyciągnął. Dzwonię do Paćki, ale imprezowy Kraków nie odbiera niestety. Wybieram więc szybko numer do Maćka. W Poznaniu noc ładna i on też widzi tę jasną kobyłę, wychodzi z teleskopem na balkon i już werdykt - ta jasna to Wenus, ale mówi mi w międzyczasie, że coś mu dzisiaj mignęło o zjawisku jakimś na niebie. Sprawa trafia do FB, Ewa i Jarek w Szczecinie jasną obstawiają na Jowisz, a ja instaluję google sky map i czytam wiadomości. I tak oto przypadkiem ta migająca gwiazda pod księżycem, która się mieni na czerwono to Aldebaran - podwójna gwiazda, czerwony olbrzym i karzeł widmowy (niech i se Paćka tłumaczy technicznie, a mnie się podobają te romantyczne nazwy:)), który właśnie dziś wieczorem po siedemnastu latach chował się i znikał za pagórami na księżycu! Normalnie tego nie robi, ale kto nie zdążył zobaczyć Aldebarana ten następną okazję będzie miał 23 grudnia - jeśli pogoda dopisze...

Oglądać od 39:50 - chwilę potem Aldebaran zniknie :)