Stacyjka w bok, paliwo przetoczyło się pustym rurowodem, zalało gaźnik, poszła iskra i zagrała muzyka silnika. Trzy metalowe dziewczynki znów ruszyły w trasę. Najpierw toczyły się dumnie po asfalcie niczym królowe szos, by później rozszaleć się w swoim żywiole. Rozchlapywały błoto podskakując radośnie na wybojach mknąc żwawo wśród kwitnących pól i zielonych lasów. Brakowało mi bardzo tej swobody i miarowego dudnienia z rury. Może śrubki się rozkręcają, a dyfry leją, może trefne chińskie gaźniki nie dają się wyregulować, a sprzęgło wisi jakoś dziwnie i obciera gumę napędu, może i trzeba cały czas grzebać przy czymś, ale nie ma to jak porządne maszyny, niezłomne, za każdym razem udowadniające nam i sobie, że mogą wjechać wszędzie.
Ech co to był za dzień. W tym pochmurnym, burzowym tygodniu udało nam się sobotnie słońce na niebie, ognisko na polanie i... strzelanie! Dorotka i Mietek zabrali nas na strzelnicę w Paczółtowicach. Z 15m dziwnie łatwo jest trafić do tarczy (nawet jak się widzi tyle co ja), a samo strzelanie w sobie jest zastanawiająco podniecające... Łuski padały na ziemię dużo rzadziej niż w 'Rambo', ale odgłos - potwierdzam - jest jak w filmach. W rewolwerze faktycznie można zakręcić bębenkiem, a 'odrzut' nie wpływa na celność strzału.
PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM
Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
Nie myślałem, że można tam strzelać z rewolweru. Byłem przekonany, że na takiej strzelnicy tylko karabin taki sportowy.
mają cały arsenał - do wyboru, do koloru - najlepiej wybrać się grupą, bo można się wymieniać bronią ;)
Prześlij komentarz