
Kiedy większość ludzi biegała po sklepach w ferworze ostatnich przedświątecznych zakupów, my zapakowaliśmy się w samochód i popędziliśmy na narty. Śmieszne, ale prawdziwe ;). Wszędzie dookoła wiosna w rozkwicie, upał, strumyk przy wyciągu, ale na Gąsienicowej wciąż da się jeździć. Na Goryczkowej też się dało, ale tylko kawałek, a potem - jak to się mówi - z przerwami... Pierwszy i na pewno ostatni raz w tym sezonie zjechaliśmy do Kondratowej - zjedliśmy borowikową u Andrzeja, a na koniec przespacerowaliśmy się nartostradą. Zadziwiające jak tu zielono... i nawet ładnie, chociaż... ja wolę ten krajobraz oglądać zimą... RADOSNYCH ŚWIĄT.

1 komentarz:
W tym roku śniegu w Tartach było jakoś tak mało. W tamtym, albo dwa lata temu jeździłem na Kasprowym na początku maja.
Prześlij komentarz