Turnus zakończył się w sobotę i z racji tego, że pogoda była już całkiem wiosenna, a nawet (jak się później okazało) letnia, postanowiliśmy rozpocząć sezon rowerowy.
Po włamaniu do piwnicy nasze rowery są u Ali i Piotra, więc poza krótką przejażdżką wyszła też sponatniczna impreza w ogrodzie. Zostaliśmy zaproszeni na pyszny obiad, a upał był taki, że siedzieliśmy w podkoszulkach i okularach przeciwsłonecznych. Wieczorkiem w ramach naszych spotkań kinowych - klubu 'na chybił - trafił' obejrzeliśmy 'Spotkanie'.
W niedzielę wcześnie rano ruszyliśmy na narty - 6 osób: Madzia, Anka, Lucek, Grześ i my. W Krakowie pogoda była ładna, ale zanim dojechaliśmy do Rohacy Grzesiek zarobił mandat, a na niebie pojawiły się chmury. Tyle razy tam byliśmy, a nawet nie przypuszczałam, że tam wyżej nad wyciagiem jest tak ładnie.
Zobacz inne fotki z Západné Tatry |
Nie zdobyliśmy żadnego szczytu, bo wiało jak w kieleckim, ale wyszliśmy na tyle wysoko żeby sobie fajnie zjechać. Szkoda tylko, że na górze pojawiła się gęsta mgła i zaczęło padać. Zjechaliśmy do wyciągu i kupiliśmy karnet na kilka zjazdów, ale po godzinie padał taki deszcz, że nawet najbardziej wytrwałym by się odechciało. Wycieczka została zakończona w gorących źródłach, ale nie było rzucania się na śnieg, bo starczyło go tylko do nacierania ;). Nie da się ukryć, że w weekend przyszła wiosna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz