Dawniej Petra kojarzyła mi się tylko z El Khazneh Faraoun - osławionym frontonem wykutym w piaskowcu, który ukazuje się oczom zdumionego wędrowca na końcu wąskiego wąwozu.
Teraz wiem, że Petra to wielobarwne, starożytne miasto zamieszkiwane dawniej przez 30 do 40 tysięcy Nabatejczyków. Wąwóz As-Sik ukryty w masywie Dżabal asz-Szar to jedyna droga prowadząca do miasta leżącego na skrzyżowaniu dawnych szlaków handlowych z Indii do Egiptu oraz z południowej Arabii do Syrii. Nabatejczycy czerpali zyski zarówno z zaopatrywania karawan w wodę, jak również z nakładanych na kupców różnych opłat. Piaskowiec łatwo poddawał się obróbce, więc miasto rozrastało się w błyskawicznym tempie. Wybudowano system nawadniający i cysterny zbierające wodę. Nic jednak nie trwa wiecznie. Zmiana szlaków kupieckich, liczne trzęsienia ziemi i ostatecznie susza sprawiły, że mieszkańcy Petry w 106r. entuzjastycznie przyjęli rzymskich najeźców i bez walki otworzyli bramy miasta. Tak zakończyła się historia niezależnego królestwa nabatejczyków. Miasto zajęte później przez Krzyżowców i ostatecznie podbite przez Saladyna popadło w ruinę i stało się miejscem zamieszkania Beduinów.
Świat zapomniał o Petrze do 1812r, kiedy Johann Luis Burkhardt odnalazł ją dla Świata. Prace archeologiczne rozpoczęto dopiero w 1929r. W 1985r. Petra została wpisana na listę UNESCO, a 7 lipca 2007r. znalazła się na liście 7 nowych cudów świata (jest na wybitnym drugim miejscu). Jaskinie i grobowce, system irygacji zapewniony przez nabatejczyków oraz stały dochód zapewniany przez turystów stworzył wspaniałe warunki współczesnym Beduinom, dlatego nie chcieli oni opuścić Petry. Program rządowy proponował mieszkania w wybudowanym nieopodal mieście, ale Beduini trwali przy swoim, aż do lat 80-tych. W końcu przeniesiono ich przymusowo i od tej pory Petra nie jest już zamieszkałym miastem, ale jedynie wspaniałym, skutecznie niszczonym miejscem turystycznym. Monumentalne ruiny mieniące się tysiącem barw, skrzące się w palących promieniach słońca i niezwykłe formacje skalne zapewniają sławę temu miejscu, ale są jedynie wspomnieniem jego dawnej świetności. Sił natury nie da się zatrzymać - piaskowiec jest piękny, ale niezwykle kruchy. Wiatr, woda i ręce setek tysięcy turystów rocznie dosłownie ścierają miasto z powierzchni ziemi.
A jednak Petra przyciąga mnie jak magnes - nie dla tego najpiękniejszego frontonu, ani też dla długiego na kilometr wąwozu, ale dla zobaczenia jeszcze raz ogromnego miasta skalnego na tym wysuszonym pustkowiu, dla widoku wiatru zamiatającego pył z głównej ulicy i wielobarwnych ruin opromienionych światłem zachodzącego słońca...
PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM
Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.
3 komentarze:
Młodsi o kilka lat .A tyle w ciągu tych kilku lat nowych rzeczy zobaczyliście .
Bardzo mi się podoba komentarz do video Aniu;nie mówiąc o poetyckim zakończeniu:)
uuu, jak tam ladnie, mam nadzieje ze jesli wyjdzie u mnie Wielkanoc w Jerozolimie w 2012 to moze jakos sie do Jordanii dojedzie...
Dziękuję za te pochwały, aż się rumienię tak mi miło :)
A zdjęcia z Jerozolimy zaplanowałam na jutro - jak zdążę opisać po pracy to zamieszczę. Do Jordanii za to chciałabym na dłużej - nie tylko Petra jest piękna w tym Królestwie
Prześlij komentarz