PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



05 kwietnia 2015

Być Piratem... karaibskie nurkowanie z katamaranu

Zastanawialiście się kiedyś jak to jest pływać katamaranem dwa tygodnie w 11 osób? Katamarany są dość luksusowe. W pływakach mają osobne kajuty z prywatnymi łazienkami (są dość małe i w zasadzie można jednocześnie siedzieć na kibelku, myć zęby i brać prysznic, ale za to zawsze jest ciepła woda!), a koja jest wygodnym najczęściej dwuosobowym materacem. Do dyspozycji załogi jest mała kuchnia i całkiem spora jadalnia, wygodne siedzenia na zewnątrz, no i oczywiście siatka z przodu. Jeśli nas znuży towarzystwo - a jest to raczej niemożliwe - to możemy się zaszyć głęboko i kontemplować w samotności.

Góra, dół. Góra, dół. W bok, w bok. Rozbujany błędnik pewnie by na to nie pozwolił, ale zwierzęcy instynkt prowadzi mnie prosto do toalety. Chwila ulgi, by znów wdrapać się na koję z jedną tylko myślą: 'Boże! Kiedy to się skończy?!
Żeglowanie bez choroby morskiej? Nonsens...

Czym jednak jest taka chwila zwątpienia w porównaniu z tym wszechogarniającym szczęściem żeglowania na długiej, wysokiej fali opromienionej popołudniowym słońcem?

Na horyzoncie majaczą kolejne wyspy, głuptaki nurkują przy burcie, a kurz po zostawionych w kraju, niezałatwionych wielu sprawach powoli opada. Za kołem sterowym jest tylko tu i teraz. Ciepłe słońce i wiatr, który wywiewa pracową codzienność. Skrzypiący miarowo żagiel jak mantra wprowadza w stan niczym nieskrępowanej wolności, możliwości nic nie robienia. I to są wakacje! Każdego dnia inne miejsce nurkowe i piękna plaża. Wieczorami wytrawni Piraci napadają najbliższą wyspę łupiąc głównie kawę, świeże soki i oczywiście rum punch.


Informacje ciekawe i niczym nie potwierdzone:
Na Karaibach wciąż leniwie płynie czas i wygląda jakby od wieków nic się tu nie zmieniło. Nie ma już jednak Bukanierów - grilla lubiących piratów, którzy zostali oficjalnie zatrudnieni do nękania hiszpańskich statków. Brytyjczycy w XVIIw. wydali im specjalne pozwolenie na legalne grasowanie po Morzu Karaibskim. To właśnie ci krwawi i okrutni morscy rozbójnicy zainspirowali scenarzystów Piratów z Karaibów. W 2001r., kiedy my byliśmy zajęci własnym ślubem, grupa archeologów podwodnych odnalazła prawdziwy Port Royal u wybrzeży Jamajki (kto by wtedy pomyślał, że i my będziemy podwodnymi archeologami:)). W tawernie wciąż były butelki z rumem i beczki z winem. Piracki port wraz z mieszkańcami pogrzebało tsunami w 1692r. Powszechnie znany z filmu Jack Sparrow jest fikcyjnym bohaterem stylizowanym na gitarzyście Rolling Stones, Keithie Richardsie, ale stał się również marketingowym magnesem turystyki. Odwiedziliśmy zatokę, w której kręcone były sceny z 'Piratów' i muszę przyznać, że było to niezłe przeżycie, ale właściwie w każdym porcie napotkamy drink, plażę czy bar Sparrowa. Najsłynniejszym piratem wszech czasów był piracki król Henry Morgan. Pochodził z Walii i na mocy brytyjskiego listu kaperskiego napadał nie tylko na statki, ale przydarzyło mu się również puścić z dymem kilka hiszpańskich miast. Religijni Hiszpanie uważali go za diabła. Za to Czarnobrody, występujący w Piratach z Karaibów to Kapitan Edward Teach, bezlitosny okrutnik dowodzący statkiem o wdzięcznej nazwie Zemsta Królowej Anny. Bez litości obcinał kobietom palce, jeśli nie dość szybko ściągały pierścionki, na ramieniu nosił sześć nabitych pistoletów, a działa odpalał za pomocą swojej podpalonej wcześniej brody (to ostatnie chyba nieczęsto, bo broda tak szybko nie rośnie, jak szybko się pali).
W każdym razie najlepszym źródłem wiedzy o karaibskich korsarzach jest książka fryzjera, chirurga i medyka bukanierów Alexandra Exquemelin. Pierwszy raz wydana w 1678r. w Holandii, obecnie także po polsku z zachęcającym tytułem: 'Dzienniki piratów. Dzieje kapitana Morgana i bukanierów, ręką naocznego świadka spisane.

Fakty i mity o piratach
Piraci byli bardzo przesądni i jak na wilków morskich przystało najbardziej bali się morskiej otchłani. Uważali, że złoty kolczyk w uchu poprawia wzrok, a przepaskę na jednym oku mieli po to, by szybko ją przełożyć na drugie oko kiedy wchodzili pod ciemny pokład, żeby nie musieć przyzwyczajać oka do zmroku panującego pod pokładem. Ubierali się nie według pirackiej mody, ale w to co złupili i w czym im było wygodnie, dlatego łatwo było poznać pirata po dziwacznym stroju. Ostatnim mitem jest pirat bez nogi czy z hakiem zamiast ręki – nie dość, że w tamtych czasach zabijała niemal każda drobna infekcja, to kalecy piraci jeśli w ogóle pływali na statkach to na pewno nie brali udziału w walce.

A to nasza podróż śladem karaibskich bukanierów z opisem miejsc nurkowych (można sobie powiększyć mapę, po prawej pojawi się lista m-c nurkowych i po wciśnięciu danego miejsca będzie opis): 


Martynika to zamorski departament Francji - czyli jest euro. Wyspa, odkryta przez Kolumba, położona jest w archipelagu Wysp Nawietrznych w Małych Antylach. Miejscowa ludność posługuje się językiem kreolskim. 
Saint Vincent i Grenadyny to część brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Głową państwa jest Królowa Elżbieta  :) Mieszkańcy to w większości potomkowie Afrykanów, zajmują się uprawą bananów, gałki muszkatołowej, bawełny, kakao i batatów. Są też największym na świecie producentem maranty trzcinowej, z której wyrabia się mączkę skrobiową do zagęszczania potraw. Jak wszyscy wyspiarze znają się także na ziołach :))
Saint Lucia to państwo leżące na wyspie o tej samej nazwie, należy również do brytyjskiej Wspólnoty Narodów i za wodza ma Królową. Mają piękną dewizę: Ziemia, Naród, Światło. Pierwotnie St.Lucia była zamieszkiwana przez Karibów, czyli Indian Karaibskich, których populacja zmniejszała się drastycznie wraz z napływem europejskich osadników. Nazwa Karibów czy Karaibów pochodzi z francuskiego i oznacza po prostu kanibali :). Ich potomkowie do dziś przetrwali w nielicznej grupie i zamieszkują m.in. na Dominice. Mam jednak wrażenie, że współcześnie nie uprawiają kanibalizmu?





03 kwietnia 2015

Wiosenne porządki

Pierwszy raz w życiu nie czuje się jak robot do sprzątania - bo mam od tego roboty :)

28 marca 2015

Jak już Mietek dzwoni że wchodzi na stronę a tu nic nowego nie ma to ja obiecuję publicznie że się wszystko pojawi bo idą święta i będzie trochę czasu... Będzie nurkowanie na mikronezyjskich wrakach narty w Karpaczu i rejs po Karaibach. Kiedy? No po świętach na pewno!

28 stycznia 2015

86 GODZIN W DRODZE NA ŚRODEK PACYFIKU

Siedzimy właśnie kolejną godzinę na lotnisku w Amsterdamie i zrobiliśmy małe podsumowanie. Kiedy w latach 90-tych moja Mama wyjeżdżała do Manili to wydawało się, że gdzieś na koniec świata jedzie i połowa rodziny odwiozła ją na lotnisko do Berlina, a ja z wrażenia zapytałam Panią w British Airways czy mówi po angielsku :) A teraz Manila to dla nas tyko stacja przesiadkowa w drodze do FSM. Wystarczyło kupić najtańsze możliwe bilety i wyszło tak:

-->
SKĄD DOKĄDILE GODZIN LOTUILE GODZIN CZEKANIAILE KM
WARSZAWAAMSTERDAM02:0502:251102
AMSTERDAMPEKIN09:1506:057826
PEKINXIANMEN02:5501:101735
XIANMENMANILA02:152 DNI ZWIEDZANIA1156
MANILAGUAM03:4503:402958
GUAMTRUK01:4810 DNI NA TRUK1172
TRUKPOHNPEI01:187 DNI NA POHNPEI811


23:21 godzin lotu13:20 na lotnisku16760 km
POHNPEIGUAM03:5416:30 w hotelu1883
GUAMMANILA03:5019:30 w hotelu2958
MANILAGUANGZHOU02:2504:051278
GUANGZHOUAMSTERDAM12:5007:159141
AMSTERDAMWARSZAWA01:50chyba weźmiemy taxi1102


24:49 godzin lotu11:20 na lotnisku16362 km




 33.122 km







Dla 17 dni na Tuku i Pohnpei spędziliśmy razem 48 godzin w samolocie i łącznie 40 godzin i 40 minut na różnych lotniskach przemierzając 33 122km, ale przy okazji przebiegliśmy (dosłownie) przez plac Tian'anmen w Pekinie, w ciągu dwóch dni postoju zwiedziliśmy Manilę, no i wkroczyliśmy na kilkanaście godzin na teren Stanów, żeby się przejechać wybrzeżem Guamu. Jeszcze  3 - 4 godziny (w zależności od korków w Warszawie :)) i będziemy w domu!