PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



10 sierpnia 2013

POŻARŁAM ŻUBRA W BIAŁOWIEŻY Z DREZYNIARZAMI


Są przygody, których nie da się opisać.  Takie, których smaku nie zapomnia się nigdy i trzeba je przeżyć wszystkimi zmysłami. Pod nocnym niebem, zanurzeni w smutnej historii romanowów piliśmy wino, wsłuchani w ciszę puszczy. Zapatrzeni w nisko wiszące gwiazdy rozmyślaliśmy o wszystkim i o niczym. Takie niebo pamiętam z dzieciństwa - wtedy nie było jeszcze tak rozbuchanej cywilizacji, albo była reglamentacja prądu ;). Jadaliśmy po carsku i mknęliśmy po torach ciągnąc za sobą ręczną drezynę kolegów z Białowieży. Ballada o drezynie zaczęła sie 10 lat temu - pisały o tym gazety! Żeby nią jeździć trzeba mieć fantazję - mówili młodzi - gniewni Klaudek, Grześ i Tomek - to sport dla prawdziwych mężczyzn z dzikiego zachodu! Historia kołem się toczy i tak po 10 latach i my trochę przypadkiem mogliśmy uczestniczyć w rocznicy pierwszego szlifowania szyn i łyknąć zdrowym, pełnym haustem tego 'tajemniczego świata dawno zapomnianej kolejki wąskotorowej'. 

Historia drezyny - czyli jak powstało to cacko i które tory zostały rozdziewiczone po latach.
Zdjecia i filmik autorstwa Drezyniarzy z Krakowa




08 sierpnia 2013

Kajakami po Wkrze

Prawy dopływ Narwi jest tak blisko Warszawy jak to tylko możliwe. Każdy dostępny kawałek plaży zajęty jest przez tabuny ludzi pragnących ochłody w upalne wakacyjne dni. Według wikipedii powierzchnia dorzecza Wkry obejmuje obszar 5322km2, a woda jest tak czysta, że mieszkają w niej bobry i raki ;). Osobiście w zaroślach widzieliśmy szczupaka! Leniwy jednodniowy spływ, na koniec dał nam nieźle w kość. Spływ miał się zakończyć zwiedzaniem twierdzy Modlin, a ledwo dopłynęliśmy do celu przed zmrokiem. Komary pożarły nas żywcem, a potem przyszły złe wiadomości z pracy i trzeba było szybko się ewakuować i ruszać nocą do Szczecina, zostawiając gości we własnym towarzystwie - na co jakoś bardzo nie narzekali ;). Po kolejnych 36 godzinach zobaczyliśmy się z nimi w innym mieście i zupełnie innej rzeczywistości. W każdym razie Wkra jest malownicza i z pewnością jeszcze na nią wrócimy - no może poczekamy do września, żeby nie pływać w takim fokarium - dzięki Wam za nowe, bardzo adekwatne słówko ;).

Pokaż Spływ Wkrą na większej mapie