PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



26 lutego 2012

SPECJALIZACJA PODLODOWA, ZJAZD Z RYSIANKI, A WYPADKI ZDARZAJĄ SIĘ W DOMU...

Szalony tydzień. Jakby każdy był taki to zostalibyśmy sportowcami roku. Zaczęło się niewinnie od powrotu z Włoch, potem był Kasprowy w ciemności. Zaraz po Kasprowym wykorzystaliśmy niemal ostatni moment na zrobienie specjalizacji podlodowej ;))

W międzyczasie skatowaliśmy się filmem 'w ciemności', który w wielkim skrócie nazwę dość surowym, ale przy okazji odkryliśmy gazówki w Sukiennicach:

W piątek mimo wiatru i brzydkiej pogody ruszyliśmy na Rysiankę. Było wietrznie i chłodno, ale załapaliśmy się na cudowny zachód słońca. I obyłoby się bez przygód, gdyby nie to, że teraz w schroniskach coraz częściej mają sauny (i kto to widział?!). Oczywiście zdecydowaliśmy się na atrakcję wieczoru i przy pierwszym wyjściu z pod prysznica wygrzmociłam się tak szpetnie, że nie tylko stłukłam kolano na kwaśne jabłko, to jeszcze ubiłam sobie brodę i kawałek zęba!!! Utłukł mi się przedni kieł - ten najbardziej wystający i czeka mnie wizyta u dentysty ;(( Na szczęście kolanem zajął się Goprowiec, ale po całonocnych okładach z lodu rano i tak bolało, więc początkowo zamiast zjazdu na nartach miałam mieć atrakcję w postaci zjazdu skuterem śnieżnym - niestety taka przyjemność kosztuje stówkę, więc... zjechaliśmy niebieskim szlakiem i... było BOSKO!!! Śnieg lekko mokry, ale każdy z nas robił własny ślad. Śmigaliśmy między drzewami, aż miło i niech mi ktoś jeszcze powie, że narciarstwo jest urazowe, to mu każę chodzić do sauny w kasku!

1 komentarz:

Nomad pisze...

Współczuje. Jak to trzeba zawsze być czujnym. Od dziś pod prysznic chodzę w kasku i ochraniaczach na kolana i łokcie.