PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



21 października 2008

BIESZCZADY I 31 URODZINY

Okazało się, że kolejny weekend będzie piękny więc ruszylismy w Bieszczady. Tym razem w innym składzie - Wojtek, Maciek i my. Pierwszego wieczoru wyszlismy do Chatki Puchatka i natychmiast znaleźlsmy się w innym wymiarze. Chatka bez wody, prąd z generatora, wc na wzgórzu z pięknym widokiem i klimat z lat 70-tych. Fantastyczni ludzie i tylko gitary było brak. Integracja trwała do późnego wieczora, niestety nie załapalimy się na prycze, i jak już Panie poszły spać to po raz pierwszy w życiu miałam okazję spędzić urodziny w towarzystwie 11 chłopaków. No nie trzeba pisać, że było swietnie. Klimat nie do opisania i dawno się tak nie usmiałam... Poza tym poznalismy chłopaków ze sląska - zapalonych motocyklistów Kaski, Dniepra i Junaka :) - na pewno się spotkamy na zlocie w przyszłym sezonie :). Ech mały ten swiat. Rano spadł snieg, ale i tak ruszylismy w trasę. Wybralismy szlak szczytowy, aż do Smerka. Widoki rewelacyjne, klimat trochę jak z Tolkiena, kolorki juz nie takie intensywne, ale to dodało nawet charakteru naszej wycieczce. Snieg stopniał, mgła opadła i większą częsć dnia szlismy w pięknym słońcu. Szlismy w takim tępie, że zostawało nam mnóstwo czasu na wylegiwanie się w słońcu. Wojtek testował "gadżeta" i nakręcił wiele panoramek, a Maciek, z racji zawodu, zrobił swietne fotki i oczywiscie wszystkie zamieszcze jak tylko je dostanę :).

Po południu zeszlismy do Smerka i okazało się, że wszystko jest pozamykane. Chłopaki zostali w Smerku, a my z Bartkiem pojechalismy "stopem" po samochód. Nie wiedziałam, że to takie łatwe i bezproblemowe - widocznie w Bieszczadach ludzie mają więcej zaufania do turystów. Zatrzymał się 6 samochód, a tylko dwa przejechały bez reakcji, pozostali najwyraźniej zabraliby nas gdyby nie brak miejsca. Zjedlismy przepyszny obiadek w Chacie Wędrowca w Wetlinie (goraco polecam - czas oczekiwania makabryczny, ale warto!), a na deser był wielki racuch z jagodami polany miodem i smietaną -mhhmhmhmmm... Udało nam się złapać nocleg w Leniczówce, było ciężko, więc najwyraźniej w Bieszczady na weekend warto zrobić rezerwację. W niedzielę zrobilismy super traske z Ustrzyk niebieskim szlakiem na Wielką Rawkę, potem zeszlimy do doliny z przerwą na obiadek w super schronisku pod Małą Rawką, a później wyskrobalismy się na Połoninę Caryńską i zeszlismy do Ustrzyk. Pogoda mozna opisać nowoczenie - "mega miazga". Na szczytach "wiało" jak w kieleckim, ale poza było naprawde miło. Zeszlismy w sam raz, kiedy słonko już zachodziło. Prawie 8 godzinną trasę zrobilismy w 6 godzin, a no koniec już z samochodu zobaczylismy stado saren z pięknym jeleniem. niestety droga z Krakowa w Bieszczady i z powrotem jest strasznie uciążliwa. To ok.200km, a jedzie się min.4 godziny - ale i tak WARTO!
Zobacz inne fotki BIESZCZADY JESIENIĄ I 31 URODZINY


Anna Bucholc prosi o komentarze:

3 komentarze:

Maciej Rzepecki - FotoGrafik pisze...

Aniu! Siedzimy z Wojtkiem i rozkoszujemy sie czytajac wpis z Bieszczadow, saczac porto, i ogladajac calego Twojego bloga, Maciejowi sie podoba:) Maciej zdjecia wstawi do albumu, Wojtek opublikowal monataz fragmnetow filmowych na YouTube (masz zaproszenie w skrzynce subskrybcji). Tak czy siak super wyjazd i czekamy na kolejne! :)

Anonimowy pisze...

Ale dzielni z Was "chodziarze"-i widać ,że już wprawieni.Dobrze,że trenujecie już wersje emeryckie-jak tylko będziecie mieli takie miejsca do spacerów ,to życzę Wam szybkich emerytur.
A "bieszczadzkie anioły" to te moje?Bo mam ten utwór,tylko nagrany z obcymi wedrowcami .Czy zbieg okoliczności?

Anonimowy pisze...

Bieszczady i zgrana ekpia to z pewnością dobra zabawa.