PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



21 maja 2012

SEN NOCY LETNIEJ

Wszystko będzie dobrze. Wszystko będzie dobrze. W sennej ciszy słyszę głośne bicie serca. Raz. Dwa. Trzy. Głęboki wdech. Jeszcze tydzień, może dwa i znów zaczniemy wszystko od nowa. Żołądek podskakuje do gardła. Zaciskam mocno powieki. Myśli pędzą nieprzerwanie w mózgu przegrzanym ciągłym wirowaniem. Kiedy ciężko wygrać z głupotą łatwiej przejść na ciemną stronę mocy niż trzymać się dawno wyznaczonego kursu. Nie bój się - myślę. Otwieram oczy i dmucham mocno w żagle. Cała Naprzód! Jeśli dobrze poskładamy rozrzucone puzzle znów będziemy na fali. Z czasem uda nam się schronić w bezpiecznej przystani. Trzymajcie kciuki

20 maja 2012

MAJOWA PIECZONKA NA ROWERZE Z NURKOWANIEM

Sobota była tak intensywna, że w niedzielę musieliśmy odpocząć ;). Z samego rana popędziliśmy na warsztaty nurkowe z pływalności. Doskonałe ćwiczenia - Bartek najładniej z całej grupy wisiał w wodzie głową w dół (to wcale nie jest takie łatwe), a mnie udało się przez chwilę płynąć żabką do tyłu! Po omówieniu wszystkich błędów w Krakenie, makabrycznie spóźnieni pojawiliśmy się w Owczarach i ruszyliśmy silną grupą rowerową do Ojcowa.
Trzymaliśmy niezłe tempo szczególnie pod koniec wycieczki, bo Agnieszka opowiedziała nam o kawie z i irlandzką nutą i cieście z truskawkami ;). Do tego było jeszcze wyśmienite wino porzeczkowe i cała grupa w siódmym niebie.
A to jeszcze nie koniec. Upojeni dobrym początkiem podzieliliśmy się na dwie grupy (damsko-męską), rozpaliliśmy ognisko i przygotowaliśmy pieczonkę. Potem piekliśmy kiełbaski, a kiedy pieczonka dojrzała objedliśmy się do granic nieprzyzwoitości i w blasku ognia opowiadaliśmy sobie o gwiazdach sącząc wino.

17 maja 2012

BOHATEROWIE PROGRAMU 'PAŃSTWO W PAŃSTWIE'

Całe moje dorosłe życie prowadziłam działalność gospodarczą. Firma miała lepsze lub gorsze chwile, ale rozwijała się, rosła, zatrudniała ludzi. W końcu zaczęła promować markę i zdobyła określoną pozycję na lokalnych rynkach. Zrobiliśmy ISO, zaczęliśmy inwestować i udało nam się kupić pierwszą nieruchomość. 11 lat pracy wielu wspaniałych ludzi. 01 stycznia dostaliśmy zawiadomienie o kontroli z Zus-u. Nie pierwsza nasza kontrola, więc nawet nie poczuliśmy zagrożenia. Najpierw przyszły dwie Panie, potem trzy i zaczęła się szybka jazda bez trzymanki. Dokumenty miały być natychmiast, nawet te archiwalne z innych miast, Panie kazały nam skserować ponad 15.000 kopii w jeden dzień, a na odwołanie nie odpowiedziały. Dzwonili do nas kilkanaście razy dziennie (do różnych oddziałów) nawet na telefony prywatne w tym w weekendy. Napisaliśmy skargę na jakość czynności kontrolnych, ale nikt nam nie odpisał. W ciągu pięciu miesięcy z wieloletnich przedsiębiorców staliśmy się dla Zusu przestępcami. Protokół pokontrolny wynosił ponad 70 stron, ale tylko w jednym zdaniu Panie wyjaśniły, że 'sposób realizacji umowy' świadczy o tym, że jest to inna forma umowy niż zawierana przez nas. Na jakiej podstawie to stwierdziły, tego nie wiadomo. Przesłuchani świadkowie - nasi nauczyciele - zeznali na naszą korzyść. Mamy też interpretacje z urzędów skarbowych, z ministerstwa kultury i dziedzictwa narodowego, z ministerstwa edukacji oraz wyroki sądów w podobnych sprawach. To jest dla Zus niewystarczające. Naliczono nam składki za ponad cztery lata. Składki zostały wyliczone źle, już abstrahując od tego, że mamy poprawną formę umowy. Panie, naliczając składki popełniły mnóstwo błędów matematycznych. Na 30 sprawdzonych osób tylko trzy były zgodne. Zatrudniliśmy prawników. Sprawa może potrwać nawet 8 lat i zagrożony jest też nasz majątek prywatny. Pierwszy raz w historii firmy musieliśmy zrobić redukcję zatrudnienia. Zwalniamy niewinnych, dobrze pracujących ludzi żeby uratować posady pozostałych, ale to nas nie tłumaczy. To my musimy wybrać i skreślić nazwiska z listy. To na nas spoczywa obowiązek dokonania niezwykle trudnych decyzji i czujemy się winni i zawstydzeni tym, że nie potrafimy obronić ludzi będąc jednocześnie niewinni zarzucanych nam czynów. Przez czyjąś błędną, bezpodstawną interpretację bezpowrotnie tracimy twarz wobec ludzi, którym daliśmy obietnicę pracy. Firma niknie w oczach. Wstrzymaliśmy inwestycje i wszelkie zakupy. Bank nam cofnął linię kredytową po 10 latach współpracy. Wszyscy się boimy o przyszłość, ale musimy wierzyć, że będzie lepiej. Będziemy walczyć na śmierć i życie z bezwzględną urzędniczą maszyną, bo jesteśmy niewinni i ja wciąż nie wierzę w to, że w Polsce skazuje się niewinnych ludzi. Ktoś mi ostatnio powiedział, że nasza historia jest niezwykle nieprawdopodobna i jesteśmy żywcem bohaterami programu 'państwo w państwie'. Ale przecież bohater to ktoś pozytywny...