PRZEZ INDIE DO NEPALU I Z POWROTEM

Ten blog powstał, by na zawsze uwiecznić wspomnienia z wyprawy do Indii i Nepalu. Niepostrzeżenie stał się częścią mojego życia. W korowodzie codziennych zdarzeń i spraw do załatwienia znalazłam w końcu miejsce na odnalezienie samej siebie.



27 sierpnia 2010

TRAMONTANA

Wieje tak, że łeb urywa - ALE JAKA JAZDA! Rano prawie nie wiało, zaufaliśmy prognozie i na spot pojechaliśmy o 16. Nic. Wiaterek prawie zerowy. Nawet do wody nie chciałam wejść. Zarządziliśmy odwrót i kąpiel w morzu, ale Piotrek nalegał na szybki powrót. Wierzyć mi się nie chciało, żeby tak nagle mogła zmienić się pogoda. Godzinę później znów byliśmy na spocie. I nic. Przy taklowaniu już całkiem zdechło, aż tu nagle zerwał się wiatr. Ot tak z niczego. Jak się zaczęło tak wieje cały czas - coraz mocniej. Domek cały się trzęsie, wszystko fruwa dookoła - szkwał jak diabli ;).

25 sierpnia 2010

FRANCJA

Po przejechaniu 2300km z zimnych, wietrznych Niemiec przenieśliśmy się na południe Francji. Pierwsze cztery dni spędziliśmy nad Oceanem na czterogwiazdkowym kempingu tuż przy plaży (zachodnia Francja). Później przejechaliśmy 500km w kierunku morza odwiedzając przy okazji średniowieczne Carcasonne. Pierwotnie ruiny stanowiły budulec dla nowo budowanego miasta. Przed całkowitą zagładą uratował je Eugène Emmanuel Viollet-Le Duc odtwarzając miasto tak, że wygląda jakby w ogóle nie było zniszczone. Carcasonne jest wpisane na listę Unesco. Wygląda bajkowo.
Zobacz inne fotki z Francja - Leucate

Francja pachnie lawendą. Jest uroczo - małe śliczne domki, zadbane ogrody, pyszne wino, sery i oliwki. Tutaj wszystko jest mniej oficjalne, nieskomplikowane. Takie doskonałe miejsce do życia. Francja to mój nr 2 - zaraz po Rumunii.
Zobacz inne fotki z Francja - Leucate

W Leucate wieje Tramontana - północno-zachodni silny wiatr wiejący wzdłuż Pirenejów. Płytki etang jest doskonały do nauki, pogoda o tej porze roku zawsze dopisuje - czyli doskonałe warunki dla początkujących windsurferów. Pierwsze dni były leniwe - plażowanie, ćwiczenie manewrów na lekkim wietrze i narzekanie, że nie wieje mocniej. Sami sobie wykrakaliśmy. Wczoraj powiało - podobno słabo jak na tutejsze możliwości i dziś boli mnie każdy fragment ciała. Czuję wszystkie mięśnie. Nogi i ręce mają się już lepiej po pływaniu w morzu, ale rano myślałam, że nie dam rady wstać z łóżka ;). Bartek złamał maszt, obtarliśmy sobie stopy i cieszymy się, że dziś znowu 'nudny' dzień. Od jutra ma wiać, ale tym razem będziemy przygotowani. Sprzedaliśmy mój stary żagiel i kupiliśmy nowy - mniejszy. Nieco większy niż ten, na którym pływałam na Fuercie, ale zdecydowanie mniejszy i mniej sztywny niż poprzedni. Bartek też ma mniejszy żagiel i nowy maszt - damy radę!
Zobacz inne fotki z BARCELONA

W niedzielę przy okazji odbierania Asi z lotniska zwiedziliśmy Barcelonę. Było miło, aż do powrotu do auta kiedy okazało się, że szyba została wybita. Na szczęście poza szybą straty niewielkie - skradziono plecak z wodą i kanapkami, który ktoś nieopatrznie zostawił na siedzeniu ;(.

24 sierpnia 2010

INNE OBLICZE NIEMIEC

Muszę przyznać, że dotychczas nie przepadałam za 'niemieckim landem'. Wydawało mi się, że wszystko tam jest takie poukładane, porządne - dość sztuczne. Tymczasem podczas wizyty u Ewy i Andreasa okazało się, że zawsze można się mile zaskoczyć. Wstąpiliśmy zaledwie na dwa dni - w drodze do Francji - do małej miejscowości Neulußheim. Nie spodziewaliśmy się wielu atrakcji, a trafiliśmy do pobliskiego Speyer - jednego z najstarszych niemieckich miast. Uczestniczyliśmy we mszy świętej w największej katedrze romańskiej w Europie. Msza trwała prawie 2 godziny, ale w trakcie grała orkiestra i występował 36 osobowy chór! Z okazji urodzin Biskupa skomponowano muzykę i wydano specjalną książeczkę z tekstami dla wiernych - pierwszy raz udało mi się zaśpiewać po niemiecku kompletnie nie znając języka. Zaskoczyło mnie specjalnie wyznaczone miejsce dla osób głuchoniemych z osobą, która tłumaczyła mszę. Niemiecki ordung jednak - w najlepszym wydaniu. W 1981r. katedra cesarska została wpisana na listę UNESCO.
Zobacz inne fotki z NIEMCY

Spędziliśmy również kilka godzin w muzeum techniki wypełnionego po brzegi eksponatami. W ciągu jednego dnia byliśmy w dwóch największych samolotach świata, we wnętrzu promu kosmicznego i w łodzi podwodnej.
Ewa i Andreas przyjęli nas po królewsku - wielkie dzięki!

10 sierpnia 2010

PUENTE DEL TANGO I MAKADAMA

Pasja, miłość, energia, życie - zaczęliśmy lekcje Tanga...

Zawsze wiedziałam, że Tango będzie moją miłością :). Zapisaliśmy się - jak zwykle przypadkiem - na trzydniowe warsztaty VI FESTIWALU TANGA ARGENTYŃSKIEGO - ćwiczenia mamy w Klubie Masada przy ul.Krakowskiej. Jest tłoczno, ale to podobno oddaje atmosferę. No i muszę się przyznać, że zaczynamy się uczyć hiszpańskiego - zobaczymy z jakim powodzeniem.

Wojtek podesłał mi link z naszej pierwszej audycji radiowej w Radiofonii w programie MAKADAMA. Muzyka jest boska ;)

05 sierpnia 2010

130km kajakiem do Warszawy

Szybko, szybko - tak wciąż wygląda nasze życie. Praca, remonty, sprzedaż mieszkania, budowa - i oczywicie najmilszy czas na relaks! W ramach tego ostatniego spłynęlismy z Puław do Warszawy. 4 dni i 130km - całe szczęscie, że prąd był szybki ;).
Wojtek zrobił FILMIK z tego wyjazdu.

Pokaż Kajakiem z Puław do Warszawy na większej mapie
Jak się tak płynie to z bliska widać ogrom zniszczeń dokonanych przez powódź. Wisła rozlana jak ogromne jezioro - rozparta pomiędzy wałami próbującymi zatrzymać 'wielką wodę'. Bardzo (jak na tak dużą rzekę) rwący prąd niesie olbrzymie drzewa wyrwane z korzeniami, konary wystają lub - co nas zdziwiło - wynurzają się na chwilę spod tafli wody, by po chwili płynąć dalej podwodnym nurtem, niewidoczne i chyba dosć niebezpieczne. Sarenki uwięzione na 'sztucznych' wyspach i mnóstwo ptactwa.
Zobacz inne fotki z kajakiem Puławy - Warszawa

Cywilizacja dopiero przed samą Warszawą i... żadnych innych jednostek pływających. Tak na serio miał to być test tanich kajaków - parówczaków - jak je nazywamy. Chcielismy sprawdzić ich dzielnosć bojową przed spływem Orinoko, ale na razie słabo widzę takie spływanie 'gumiakiem' po rzece, w której roi się od pirani, anakond i innych mniej znanych niebezpiecznych stworzeń. Podobno krokodyle w tamtym rejonie wyginęły, ale czy ja tam wiem... a jak będziemy mieli 'szczęscie'...? No nieważne pomijając to wszystko kajaki przeszły chrzest i ogólnie nadają się. Dziewczyny - Ola i Sławka zdobyły sprawnosć kajakarza i nawet nie zaliczyły wywrotki - w przeciwieństwie do Wojtka ;).
Zobacz inne fotki z kajakiem Puławy - Warszawa

Pogoda dopisała. A teraz już muszę kończyć, bo Artur czeka na zwolnienie komputera - a poza tym jest już baaaardzo późno.
Zobacz inne fotki z kajakiem Puławy - Warszawa