Teraz to już tradycja - kolejny rok spędzony z Wojtkiem, Sylwią i Maćkiem w Jastarni. Przyjechał Leszek z Aską, były tańce i imreza w stylu meksykańskim i nawet pogoda dopisała. Hitem wyjazdu był turbot - tak nam ta rybka zasmakowała, że przez cały pobyt jadłam tylko turbota. Z resztą wystarczy pomyleć - słoneczko - ale nie jest gorąco - zamawiamy 1,5kg turbota na trzech. Jestesmy w porcie na Helu, w tle francuska muzyczka i wszędobylskie koty czekające na resztki po turystach, a my sączymy zimne miejscowe piweczko.... mhmmmm szkoda, że to już było... Troche się podciągnelimy na deskach. Robimy juz wszystkie zwroty i może w przyszłym roku zaczniemy się uczyć na slizgowych :). Oby :). Fotki nawet oddają klimat. Gorąco polecam na pochmurne dni. Ale w tej Polsce mamy pięknie - a! a propo pieknie - widzielimy Panią Prezydentową - znaczy się obecną - w fokarium - no pieknie - na zdjęciu też jest, a że nowe są czasy, to nawet klisza nie pękła :).
teraz czas na zdjęcia:
a jak mi czasu wystarczy to i prezentację zrobię i o tu będzie:
Anna Bucholc prosi o komentarze:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz